Tu Le Żur zwrócił kiedyś moją uwagę informacją, że serwują na śniadanie jajecznicę za 5 zł. „Wreszcie jakieś miejsce z normalną ceną za jajka” – pomyślałam. I kilka dni później wybrałam się tam właśnie na śniadanie. Mieli stoliki na zewnątrz, wyglądało miło i swojsko.
Być może spacerowałam wtedy w jakiś specjalny dzień, ale dzisiaj niestety okazało się, że jajecznica nie kosztuje 5 zł, ale 9. A z dodatkami 12. No, ale przyszłam na śniadanie, więc zamówiłam jajecznicę z trzech jaj z pomidorami, do tego koktajl warzywno-owocowy i herbatę.
Jajecznica z trzech jaj wyglądała bardzo skromnie. Ale kelner zapewniał, że jest z trzech. Być może zaopatrują się w jaja XS. Niestety, nie powaliła mnie smakiem, zupełnie zwyczajna, a pomidory były zwyczajnie dodane na wierzch. Być może zabrzmi to nieskromnie, ale szczerze – w domu robię dużo lepszą. Koktajl był smaczny, ale niestety zamówionej do śniadania herbaty nigdy nie zobaczyłam.
Obsługa była mocnym minusem tego miejsca. Na drzwiach widniał napis, że poszukują kelnerów. Być może knajpa dopiero zaczyna działalność, ale jakoś mam wrażenie, że jednak niewiele trzeba, żeby zapamiętać proste zamówienie. Zwłaszcza, że była dopiero 10.00 godzina i byłam jedyną klientką tego miejsca. Druga rzecz, która mnie odrzuciła to dyskotekowa muzyka. Być może to kwestia gustu, ale głośna, skoczna muza to chyba nie to czego człowiek szuka przy śniadaniu. Usiadłam na zewnątrz, więc tym bardziej. Głośnik nad moją głową nie dawał mi spokoju.
Nie do końca rozumiem ideę tego miejsca. Tu Le Żur otwiera się o 10.00, serwują śniadania, ale się w nich nie specjalizują. Podają też dwudaniowe lunche w cenie 18.00 zł, czyli bardzo przyzwoitej. Kiedy zamykają nie wiadomo, bo napis na drzwiach głosi „do oporu”, co trochę sugeruje katownię – miejsce do którego idzie się pić, gdy wszystko inne jest już zamknięte.
Wnętrze nie wygląda źle, ma jakiś swój klimat, ale królują w nim butelki alkoholu. To tylko pogłębia dysonans poznawczy. Niby trochę po francusku, niby trochę vintage, ale całość się nie spina.
Cóż, pozostaje Wam samemu spróbować. Być może odwiedzając to miejsce w innej porze dnia będziecie mieć lepsze wrażenia. Ale ja tam nie wrócę i raczej nie polecę nikomu.
Tu Le Żur
ul. E.Plater 14, Warszawa
Otwarte od 10.00.
Ja też niestety nie doznałam tam kulinarnego olśnienia. A szkoda, bo kiedyś był w tym miejscu lokal z doskonałym jedzeniem i przemiłym ogródkiem. Ale rotacja lokali w okolicy jest duża, więc w niedługim czasie można liczyć na zmianę;-)
czyli jednak 🙂