„Jedzie ktoś do IKEI? Bo potrzebuję dzbanuszek.” Równie dobrze dzbanuszek bywa rondelkiem, talerzykiem czy obieraczką. Takie posty na fejsbukowym wallu pojawiają się u mnie regulanie. Wiadomo, do IKEI nie zawsze jeździmy po kanapy, regały i szafy. Często potrzebujemy ikeowskiej drobnicy, a wtedy podróż do Marek albo do Janek wydaje się przesadą (choć zdarzyło mi się jechać po dzbanuszek na drugi koniec miasta). Od dziś wszystko ma się zmienić bowiem otwarto najnowszy (i najmniejszy) sklep IKEA w Blue City!
Mniejsza siostra, ale wszystko jest
IKEA w Blue City ma niecałe 5 tys m2. To sporo biorąc pod uwagę sklepy w centrach handlowych, ale bardzo mało patrząc na dotychczasowe metraże szwedzkiego giganta. Standardowe hipermarkety IKEA dotychczas miały ponad 30 tyś m2. Nie ma tu wielkiego magazynu z meblami dostępnymi od ręki, ale z powodzeniem znajdziemy asortyment i duży i mały. Duży bardziej w formie wystawowej z opcją zamówienia z dostawą do odomu, a mały gotowy do włożenia do koszyka.
Dwa poziomy
Mamy do dyspozycji dwa poziomy. Na górze znajdują się sprytnie zaaranżowane pomieszczenia: salony, kuchnie, sypialnie i jadalnie. Na dole natomiast wszelka, jak ja to nazywam, drobnica: tekstylia, artykuły kuchenne, dekoracje i inne. Praktycznie wszystko to, co znajduje się w normalnej IKEI. Dodatkowo do dyspozycji klientów jest duża planerownia, gdzie z pomocą obsługi możemy narysować i wycenić projekty pomieszczeń. Znajduje się tu także małe bistro z kultowymi klopsikami i hotdogami. Niestety nie można tego porównać z tradycyjną jadłodajnią IKEI, to raczej mały bufet z kilkoma stoliczkami. Mimo to uważam, że IKEA świetnie zaplanowała tę przestrzeń.
Zobaczcie kilka zdjęć z dnia otwarcia
Wygląda bardzo przyjemnie, na pewno się wybiorę. Umiejscowienie sklepu bliżej centrum na pewno przyniesie IKEA zysk.
PS W tekście wkradł się mały błąd, skrót od słowa tysiąc to „tys.” 😉