Jest takie miejsce, które wszyscy mieszkańcy Białołęki mijają bardzo często. Tak często, że prawdopodobnie większość nie zwraca już na nie uwagi, bo trzy wysokie kominy na stałe wpisały się w białołęcki krajobraz. Są dla nas oczywiste, tak samo, jak ciepła woda w kranie, grzejące zimą kaloryfery i prąd w naszych mieszkaniach. Ale skąd to wszystko się bierze. Jak to się dzieje, że gdy odkręcamy kran, to leci z niego ciepła woda; gdy na jesieni spada temperatura nasze kaloryfery zaczynają grzać a gdy robi się ciemno możemy zapalić światło?
Gdzie się to wszystko zaczyna i jak to się dzieje? Tego można było dowiedzieć się na organizowanym przez PGNiG Termika dniu otwartym w Elektrociepłowni Żerań.
Najpierw trochę historii.
Plan wybudowania w tym miejscu elektrociepłowni pojawiła sie już w okresie międzywojennym. Rozpoczęto prace przygotowawcze, zostały one jednak przerwane przez wybuch II Wojny Światowej. Do realizacji projektu powrócono w 1949 roku, budowa elektrociepłowni trwała trzy lata, składała się ona z wysokiej na 40 metrów hali i znajdującego się obok budynku administracyjnego. Pierwsza turbina została uruchomiona w lipcu 1954 roku. Równocześnie powstał też Port Żerański, który miał pełnić funkcję portu końcowego do rozładunku statków z węglem. Na początku dostawy energii obejmowały Pragę, później doszło Śródmieście i Żoliborz. Do końca lat 70 elektrociepłownia była stopniowo rozbudowywana. W latach 90 dzięki modernizacji zwiększono moc elektryczną elektrowni oraz zredukowano emisję pyłów i zanieczyszczeń.
Jak to działa?
Wszystko zaczyna się na Śląsku, skąd przywożony jest węgiel. Składy węgla z wagonów zrzucane są na wielką hałdę (tę którą widać z Modlińskiej). Na hałdzie pracują kaparki, które dbają o to, by węgiel się nie obsypywał i był odpowiednio zbity (im większa ilość powietrza między bryłkami węgla, tym większe prawdopodobieństwo pożaru).
Pod hałdą znajdują się taśmociągi, na które przez kraty zsypywany jest węgiel i j przewożony dalej do kotła, by podgrzać wodę. Ta podgrzana woda płynie rurami do turbozespołów, w których powstaje prąd a ciepła woda trafia do rur, którymi dociera do naszych kaloryferów i kranów.
Uff… Mam nadzieję, że wszystko dobrze zrozumiałam i nie popełniłam jakiejś okropnej gafy 😉 To wszystko oczywiście przedstawiłam Wam w ogromnym uproszczeniu i skrócie. Inaczej bym zresztą nie umiała 🙂
Na koniec kilka ciekawostek
- Węgiel pomalowany na biało – często z ulicy widać, że hałda węgla pomalowana jest na biało. Wiecie dlaczego? Chodzi o to, żeby nie zaszła reakcja chemiczna i żeby węgiel się nie zapalił.
- Elektrociepłownia Żerań jest drugim co do wielkości źródłem ciepła Warszawy. Dysponuje mocą cieplną 1580 MWt (???) i elektryczną 386 MWe (???), co oznacza, że może ogrzać 40% warszawskich budynków i zaświecić prawie 6 milionów żarówek o mocy 60 W.
- Hałda węgla, którą widać z Modlińskiej waży 300 tysięcy ton (to mniej więcej 550 wagonów z węglem). Długość takiego składu bez lokomotywy mierzyłąby 82 kilometry.
- Najwyższy komin elektrociepłowni ma 202 metry, dwa niższe mają po 103 metry.
- Most pieszo-rowerowy na Kanale Żerańskim, to most którym dawniej prowadził taśmociąg przewożący popiół na składowisko odpadów paleniskowych, które zajmuje 40 hektarów na południe od Mostu Północnego. Ponieważ elektrociepłownia stopniowo przechodzi z węgla na gaz i nie ma już potrzeby składowania odpadów, most został przebudowany, dzięki czemu przedłużono ścieżkę rowerową nad Wisłą.