Restauracji z włoską kuchnią mamy w Warszawie mnóstwo, ale trafić na naprawdę dobre miejsce wcale nie jest tak łatwo. Ja takie właśnie odkryłam. W samym centrum miasta, w Tutti Santi zjadłam najlepszy krem pomidorowy w życiu.
Tutti Santi nie jest typową, małą włoską knajpką. Restauracja jest spora i urządzona dosyć nowocześnie, ale dzięki ciepłej kolorystyce, ciekawym akcentom w oknach, klimatycznemu oświetleniu i różnym dodatkom w środku jest przytulnie i miło.
Nowoczesny, lekko loftowy styl skontrastowany jest tu z bardzo nietypowymi dekoracjami – pięknymi obrazami namalowanymi na ścianach. I to nie byle jakimi obrazami – ze ścian w Tutti Santi spoglądają na nas … święci. 😉 Jak ich zobaczyłam od razu wyjaśniła się zagadka z nazwą. „Tutti Santi” – to po włosku „wszyscy święci”. Świętych na ścianach jest sporo, zdobią ściany w różnych miejscach i muszę przyznać, że robią klimat. 😉
.
Na środku restauracji znajduje się otwarta kuchnia, dzięki czemu każdy może zobaczyć jak przygotowywana jest pizza. Oglądanie przygotowywania może być niezłą atrakcją. Podczas naszej wizyty trafiliśmy na mistrza pizzy, który robił takie rzeczy z ciastem (podrzucał je bokiem, z podskokiem, kręcił nim na palcu, jak piłkę do kosza), że bez problemu mógłby wygrać jakiś talent show. 😉
Na środku kuchni stoi wielki piec opalany drewnem – podstawa w dobrej, włoskiej knajpie.
Oprócz pizzy w Tutti Santi zjecie makarony, sałatki, przystawki i desery. Podczas naszych odwiedzin postanowiliśmy przetestować zupę, focaccię, ravioli, pizzę z salami i tiramisu. Czy nam smakowało? W większości bardzo! 🙂
Na początek wspomniany już przeze mnie we wstępie krem z pomidorów (14,90 zł). Był przepyszny! Gęsty, z pysznych, dojrzałych pomidorów, wspaniale doprawiony ziołami. Dodany do niego był owczy ser Pecorino Romano, który po rozpłynięciu się w gorących pomidorach był istną wisienką na torcie. Krem jedliśmy dwa razy i za każdym razem smakował tak samo dobrze. Bierzcie go więc w ciemno. 🙂 Szczególnie teraz, zimą. Nie dość, że pyszny, to idealnie nadaje się na rozgrzanie, gdy na dworze mróz.
Kolejne przetestowane danie to focaccia ze świeżym szpinakiem i serem owczym Pecorino Romano (19,95 zł). Jadłam już sporo focacci w życiu i powiem Wam, że ta w moim prywatnym rankingu plasuje się naprawdę wysoko. Robiona jest na cieście, które jest autorskim przepisem szefa kuchni. Bardzo to ciasto pasowało do tego dania. Wszystkie składniki były super świeże i naprawdę dobre jakościowo. Widać, że tutaj się na nich nie oszczędza. Również jeśli chodzi o ilość – pecorino było naprawdę hojnie dodane. I ja takie podejście do klienta bardzo szanuję. 🙂
Kolejne danie to pizza. Była ok, chociaż już bez tego „och” i „ach”, które wypowiadałam przy poprzednich daniach. Nie była to pizza w moim stylu (wolę cieńsze i lekko chrupiące ciasto), ale polubią ją Ci, którzy wolą trochę grubsze i bardziej pulchne wersje. Jedno w tej pizzy na pewno połączy zwolenników obu typów ciast – doskonałej jakości składniki, z których jest wykonana.
Kolejne przetestowane przez nas danie to ravioli z ricottą i szpinakiem (29,95 zł). Na wstępie powiem, że z kuchni włoskiej najbardziej właśnie lubię ravioli z ricottą. Zawsze zamawiam to danie, gdy tylko jestem w jakiejkolwiek włoskiej knajpie. Mam więc już sporo ravioli za sobą i niełatwo mnie zachwycić. I jestem w tej materii tradycjonalistką. Jak ravioli z ricottą i szpinakiem, to tylko z sosem maślano-szałwiowym. Jakie było ravioli w Tutti Santi? Odpowiedź nie jest taka prosta. Z jednej strony samo ciasto i farsz były pyszne (jedno z najlepszych jakie jadłam), ale w Tutti Santi to danie podawane jest z suszonymi pomidorami, cebulką i czosnkiem, które skutecznie zabijają smak delikatnego farszu. Ja zjadłam to danie w ten sposób: najpierw samo ravioli, a potem dodatki, czyli podsmażoną cebulkę z czosnkiem i z pomidorami (które same w sobie były niezłe). W tej wersji ravioli smakowało wybornie, ale chyba nie do końca o to w tym daniu chodzi. 😉 W menu przy ravioli jest dopisek: „klasyczne włoskie połączenie w niezwykłym wydaniu”. Ja wolałabym chyba samo: „klasyczne włoskie połączenie”. 😉
Desery do wyboru są tylko dwa: panna cotta i tiramisu. My zdecydowaliśmy się na tiramisu (18 zł). Było smaczne, chociaż dla mnie (przyzwyczajonej do tiramisu na samych żółtkach i mascarpone) trochę za bardzo było w nim czuć śmietanę. Na plus na pewno to, że porcja była spora – jak już objecie się tymi pizzami i makaronami możecie wziąć jeden deser na dwie osoby. Może to trochę ograniczy Wasze wyrzuty sumienia, po zjedzeniu tych wszystkich włoskich kalorii. 😉
Przejdźmy teraz do rzeczy pozajedzeniowych. Na duży plus na pewno jest obsługa. Miła, doradzająca, dobrze znająca menu i poszczególne składniki dań. Restauracja nadaje się na wypady z dziećmi – tymi mniejszymi i większymi. W toalecie jest przewijak, na miejscu są krzesełka dla dzieci, a w bocznej części restauracji znajduje się mały, ale fajny kącik dla dzieci.
W restauracji można też kupić włoskie produkty – dobrej jakości oliwę, mąkę, sosy, warzywa i słodycze.
W Tutti Santi, może nie odkryliśmy pizzy, która stanie się naszym numerem 1, ale na pewno będziemy tu jeszcze nie raz wracać. Bo naprawdę warto. Na składniki najlepszej jakości, pyszną zupę, focaccię oraz ravioli bez cebulki i pomidorów. 😉 Dla fajnego klimatu i miłej obsługi. I jeszcze dla pięknych malowideł na ścianach, które czynią wnętrze przy Królewskiej naprawdę wyjątkowym.
Tutti Santi www
ul. Królewska 18