Już kiedys opisywałam Moko-tuff. Jakoś mnie wtedy nie urzekli. Ale że lokalizację mają naprawdę dobrą (metro Racławicka), a podobnych miejsc w okolicy mało, to siłą rzeczy ląduję tam ostatnio dosyć często.
Wysokie wymagania – gluten-free
Ostatnio z racji mojego eksperymentu dietetycznego stałam się klientką bardzo wymagającą. Nie jem pszenicy. Uwierzcie mi, ciężko jest znależć coś pewnego na mieście. W większości knajpek obsługa nawet nie zna składu pieczywa, które podaje. W Moko-tuff podają burgery, więc byłam już pewna, że zostanę skazana na jedzenie samego mięsa i warzyw, a tu – niespodzianka! W Moko-tuff sami wypiekają bułki do burgerów (czyli znają dokładnie ich skład) i, teraz najlepsze, na życzenie wypiekają bułkę bezglutenową!
O taki burgerek mi się przytrafił i mogłam zjeść z czystym sumieniem:
Znajoma z którą byłam, zamówiła lunch dnia i też była bardzo zadowolona (foty robione komórką, więc jakość słaba):
Wody dajcie! WODY!
A teraz najlepsze. W Moko – tuff woda do picia jest za darmo! Niestety nie dopytałam, jaka to woda, ale osobiście od kilku lat piję warszawską kranówkę i bardzo podoba mi się pomysł, aby lokale udostępniały ją za darmo. Nie wiem, czy wiecie, funkcjonuje nawet specjalna naklejka, która informuje klientów o możliwości dostania jej bez opłat. Kiedyś pewnie zrobię na ten temat osobny wpis.
Tymczasem, załogo Moko-tuff, przybij piątkę 🙂
[sgmb id=”1″]