Środa, dzień pracujący. Mordor. Wchodzę do zupełnie niepozornego, wietnamsko wyglądającego lokalu przy ulicy Wołoskiej, który z zewnątrz prezentuje się jedynie dwoma przeszkolnymi witrynami (z czego jedna to drzwi). Przy tych drzwiach stoi tablica obwieszczająca gościom dzisiejszy mini – zestaw dnia: „Klopsik w sosie pomidorowym, ziemniaki i surówka. Dwanaście pięćdziesiąt. ”

O co tu chodzi?

No bo jak to? Wietnamska knajpa z klopsikami. Ba! Żeby tylko! Pod klopsikami szef kuchni zaprasza na pierogi, sznycla i zupę ogórkową. Jeszcze bardziej zaintrygowana tym układem międzynarodowym otwieram drugie, wewnętrze drzi i oczom nie wierzę. Nagle znajduję się w wielkim, długim pomieszczeniu, a w koło mnie znajdują się dziesiątki stolików. Ludzi co nie miara! Chodzą w koło tych stolików z tacami, polując na wolne miejsce lub przestępują z nogi na nogę przy ogromnej ścianie zamówień czekając aż cyfrowy wyświetlacz, niczym oko Saurona, pokaże numer ich zamówienia. Na zdjęciach tego tłumu nie zobaczycie, bo na sesyjkę przyjechałam specjalnie w luźniejszych godzinach. Inaczej musiałabym ten cały szwadron prosić o zgody na rozpowrzechnianie wizerunku 😉

Polska na lewo, Wietnam na prawo

Okazuje się, że Mekong to nie knajpa, ale wielki, gastronimiczny kombinat! Domyślam się, że ludzie, którzy codziennie pracują w okolicznych biurach szybko znudziliby się azjatyckim jedzeniem, dlatego właściciele postanowili połączyć siły wietnamsko – słowiańskie. Z lewej strony jest bufet z typowo polskimi obiadami, które są przyrządzane rotacyjnie. Pierogi, kotlety, zupy. Wszystko, co znasz z domowych obiadów u babci i mamy. Większośc dań widać za szybą w garach. Na dodatkowej wyspie znajduje się bar sałatkowy.

Polecamy:

Z prawej za to mamy królestwo ryżu, sajgonek i woka. Tu zamawiamy dania z wielkiej tablicy nad głową, a kuchnia (przynajmniej co do zasady) przygotowuje danie na poczekaniu.

Jakoś(ć)?

Nie ukrywam. Nie pracuję w Mordorze i nie jestem stałą bywalczynią tego miejsca, dlatego chętnie posłucham opinii bardziej doświadczonych mekongowców. Ja zamawiałam w tym miejscu kilka razy: Dwa razy po stronie azjatyckiej – kurczak Szanghaj smakował mi bardzo, za to Pad Thai niestety był za słodki i kleisty. Po stronie polskiej natomiast, jadłam rosół – zupełnie w porządku, placki ziemniaczane z sosem grzybowym – dobre, choć moje niestety nie były chrupiące. Co do reszty to czekam na Wasze opinie. Z tego, co zdążyłam zaobserwować, stosunek ilości do ceny jest bardzo zadowalający.

Podsumowanie

Mekong to wielka stołówka na Służewcu, która łączy w sobie kuchnię orientalną z kuchnią polską. Porcje duże, ceny zadowalające, a jakość ogólnie poprawna, ale bez fajerwerków. Wrócę? Pewnie, że wrócę, bo jest to jedno z niewielu takich miejsc w okolicy, a przy tym jest czysto i schludnie.

MEKONG
ul. Wołoska 7, Warszawa
http://mekong-mokotow.pl/

Uważasz, że to, co robimy jest wartościowe? Chcesz więcej?
Bardzo się cieszymy, bo robimy to właśnie dla Ciebie. Możemy powiadamiać Cię o nowościach na blogu. Żadnego spamu ani lania wody. Tylko najciekawsze artykuły z danego tygodnia. 
Twój adres email jest u nas bezpieczny, a z listy powiadomień możesz się wypisać w każdej chwili.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here