Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że ani ta, ani żadna inna recenzja na moim blogu nie jest sponsorowana. Wypada mi to podkreślić, bo o knajpie, którą dziś opisuję, chyba będę mówić w samych superlatywach. To jak, chcecie się dowiedzieć, co to za miejsce? Przedstawiam Wam Zaścianek!
Na ulicy Madalińskiego, w miejscu, gdzie kiedyś był sklep z kosmetykami pojawił się względnie niedawno nowy lokal gastronomiczny o swojsko brzmiącej nazwie – „Zaścianek”. Już z zewnątrz lokal zaprasza niskimi cenami i schludną, bezpretensjonalną stylistyką. Postanowiłam sprawdzić, jaka jakość kryje się za taką okazją cenową. Bo wiadomo – tanio, nie zawsze znaczy dobrze.
Żeby był dodatkowy ‘czelendż’, do Zaścianka poszłam z moją, dość wtedy marudną, roczną córeczką. Trochę byłam w kłopocie, bo właśnie zaczęła się wyrywać z wózka, a w Zaścianku dania nakłada się samemu. Jak tylko zobaczyła to pani za ladą, zaraz zaoferowała pomoc przy dziecku. Dzidzia wylądowała w wysokim krzesełku doglądana przez przemiłą panią z obsługi, a ja mogłam w spokoju nałożyć sobie wybrane dania.
Popatrzyłam na menu na ścianie i dania w garach. Moim oczom ukazało się to, czego zawsze szukałam. Domowa, polska, kuchnia za normalne, a czasem wręcz nieprzyzwoicie niskie pieniądze.
W dniu moich odwiedzin w ofercie były ruskie pierogi za 0,39gr/szt. I to nie jakieś małe pierożki. Normalne, polskie – ruskie pierogasy z cebulką. Uwierzycie?
Reszta dań według prostej zasady – wszystko oprócz dania delux po 1,99zł za 100gram. Zupa – 1,19 za 100gram. Nakładasz tyle, ile chcesz. Jeśli tak, jak ja nie możesz się zdecydować, co zjeść, możesz nałożyć wszystkiego po trochu.
W Zaścianku codziennie jest kilka dań do wyboru. Mięso, warzywa, zupy, pierogi, a do tego normalne kompoty, a nie jakieś sztuczne pseudosoki z koncernu Coca-Coli. Na mojej tacy znalazła się: zupa pomidorowa z ryżem (dla dziecka), drugie danie w składzie: trzy duże pierogi, klops, warzywa, ziemniaki oraz kompot. Za całość zapłaciłam 15zł. Wszystko było naprawdę pyszne. Moja roczna degustatorka potwierdza 🙂
W Zaścianku mają również kawę – tych spróbuję następnym razem.
Co ważne, to wszystko można zjeść w naprawdę przyjemnych okolicznościach. W Zaścianku jest czysto i schludnie. Sami zobaczcie, jak prezentuje się w środku:
No i teraz najlepsze. Informacja dla tych, co już chcą zacząć marudzić, że na Madalińskiego mają za daleko.
Zaścianków jest kilka, w tym aż trzy na Mokotowie!
Koniecznie wypróbujcie to miejsce, a na pewno tam wrócicie 🙂
Zachęcam też do polubienia ich strony na Facebooku. Codziennie wrzucają tam menu i robią różne konkursy.
Mieszkam obok, po kilku rozczarowaniach pod rząd nie jadam tam. ALE UWAGA: kupowałem jedzenie po godzinie 18, wymęczone długim czekaniem w podgrzewanych naczyniach. Świeże na pewno byłoby lepsze.
Choć na brak przypraw (poza oszczędnie sypaną solą) świeżość nic nie pomoże. Ale to nie dla każdego wada.
Tak, nie napisałam tego, ale to z pewnością jest minus, że te dania cały dzień leżą w tych kotłach. Jednak kiedy bywam w godzinach obiadowych wszystko jest ok.
To że dania podawane są w kotłach, nie oznacza, że leżą tam cały dzień. Potrawy najcześciej znikają w mgnieniu oka i kucharze co chwilę dokładają nowe porcje. Wielokrotnie byłam świadkiem takiej rotacji i uważam, że o swieżość naprawde nie trzeba sie martwić. Do niedawna sporym problemem był natomiast niedobór dań po godzinie 17:00. Brakowało potraw w kotłach, nie wspominając, ze często podawane były zamienniki, bo dania z menu (np. słynne domowe pierogi) znikały w pierwszej godzinie tuż po otwarciu. Po podwyżce cen (obecnie 2,29 zł za 100g) jest lepiej. Ostatnio o 18:00 kotły były pełne potraw z menu. Za to wielki plus!
Ja z resztą Zaścianek uwielbiam i wiele musiałoby sie wydarzyć, żebym z niego zrezygnowała. Dla mnie to jedna z najlepszych rzeczy, jaka mi sie w tym roku przytrafiła 🙂