Czekałam na jej otwarcie z utęsknieniem. Odkąd ruszyła w świat informacja, że hala zostanie odrestaurowana i ponownie otwarta, moja ciekawość rosła lawinowo. Najpierw w mediach pojawiła się informacja, że pracujący na hali robotnicy odkryli szyldy usługowe sięgające początków zeszłego stulecia. Później w witrynach pojawiły się odnowione napisy dawnych punktów usługowych. Zapowiadało się naprawdę ciekawie.
Wiedziałam, że w Koszykach ma być sporo restauracji, donosiły o tym wszystkie warszawskie serwisy informacyjne. Wiadomo było, że nowa hala nie będzie miała charakteru dawnej – targowej. Ostatecznie restauracji jest 18, nazywanych, chyba żeby było modniej, „konceptami kulinarnymi”. Część z nich ma formę tradycyjnych restauracji ze stolikami, część z nich to butiki zgromadzone wokół dwóch stref ze stołami.
Te butiki to fajny pomysł, bo idąc ze znajomymi każdy może znaleźć coś dla siebie i ostatecznie zasiąść przy wspólnym stole. Jest to też fajna opcja dla osób w pojedynkę wpadających na lunch. Znajdziemy tu m.ni. znanego z Placu Zbawiciela Tuk Tuk’a, Kiełbę w Gębie, dania kuchni bliskowschodniej w Vegan Mango, sushi i wiele innych, a na samym środku można napić się drinka w Barze Koszyki. Całość wygląda fajnie i przyjemnie, ale jakoś nie mogę się pozbyć tego skojarzenia z food courtem w centrum handlowym.
Moim największym rozczarowaniem jest fakt, że w nowych Koszykach brakuje przestrzeni na typowy bazar spożywczy. Owszem, jest Bazar Koszyki, w którym można kupić świeże wędliny, sery, ryby, ale umówmy się szczerze – są to raczej delikatesy, poza zasięgiem większości okolicznych mieszkańców. Podobnie jak jedyny regularny sklep spożywczy w hali, czyli Piotr i Paweł. Nawet sklep mięsny występuje tu pod szyldem Szalony Rzeźnik i jest raczej nowoczesną, hipsterską odsłoną mięsnego, niż jego tradycyjnym wydaniem.
Ciężko się oprzeć wrażeniu, że inwestorzy Hali Koszyki wycelowali w klientelę dość wysublimowaną – pracowników powstającego naprzeciwko biurowca i mieszkańców kilku okolicznych odnowionych kamienic. Być może i turyści będą tu chętnie zaglądać. Jednak wbrew oczekiwaniom, przynajmniej moim, Koszyki nie powróciły jako bazar spożywczy i kulinarny dla mieszkańców Śródmieścia Południowego. A takiego miejsca brakuje tu bardzo.
Oczywiście nie da się inwestorowi ująć wkładu włożonego w odrestaurowanie tego miejsca, które robi bardzo dobre wrażenie. Nowa Hala Koszyki prezentuje się świetnie, widać dbałość o detale i użyte materiały wykończeniowe. Co prawda pierwsze piętro świeci pustkami, ale pewnie potrwa to chwilę i zaraz pojawią się tam nowi najemcy.
Szkoda jedynie, że Hala została skalkulowana tylko jako inwestycja mająca przynosić konkretne finansowe korzyści. Zapomniano o wymiarze społecznym i kulturowym tego miejsca, które miało ogromny potencjał – niestety, moim zdaniem, niewykorzystany. Oczywiście – będę tam przychodzić przy szczególnej okazji. Niestety nie będę tam zmierzać codziennie po świeże owoce i warzywa, ryby, mięso i nabiał, tak jak to sobie wyobrażałam…
Zobaczcie więcej zdjęć wnętrz w galerii: