Bazar przy Walcowniczej to obowiązkowy punkt na mojej zakupowej trasie. Jeżdżę do Falenicy w każdą sobotę. Wtedy na targowisku jest najwięcej sprzedających. Mogę kupić ziemniaki od rolnika albo czosnek od babuleńki w kwiecistej chuście. Dlaczego piszę na blogu o tym miejscu? Ponieważ bazar w Falenicy to kultowe miejsce na mapie Wawra, jedno z ostatnich tego typu w Warszawie.
MIEJSCE Z HISTORIĄ
Sprzedawcy mówią, że handel w pobliżu PKP Falenica jest „od zawsze”. Tak naprawdę jego historia sięga przedwojennych czasów. Wtedy były tu żydowskie sklepiki z rozmaitym asortymentem. Kamienice nie przetrwały wojny. Zostały zburzone, ale handel pozostał.
PROSTO OD CHŁOPA
Z pewnością większość z Was zna bazar w Falenicy. Zakupy można tu robić codziennie, ale największy targ jest w sobotę. Wtedy na Walcowniczą przyjeżdżają rolnicy z towarem ze swoich upraw.
Mam już swoich ulubionych, sprawdzonych sprzedawców. W Falenicy obowiązkowo kupuję ziemniaki na cały tydzień. Są tańsze niż w okolicznych marketach. Kilogram kosztuje złotówkę, a jeśli biorę więcej to płacę 80 groszy.
Wrzucam do torby też marchew, bo nie jest myta i może przez tydzień leżeć w spiżarni. Do tego zwykle kupuję wiejskie jajka.
Jesienią na mojej liście były też pyszne, soczyste pomidory. Miały taki smak jak te, które pamiętam z dzieciństwa, z ogródka moich rodziców. Jeszcze trochę i do Falenicy będę jeździć po truskawki, a później czereśnie… Mmmmm, uwielbiam.
BABULEŃKA Z CZOSNKIEM
Przed bazarem, przy przystanku autobusowym w każdą sobotę swój towar sprzedają sympatyczne
babuleńki. Zawsze rozmowne i z uśmiechem. Zwykle handlują czosnkiem, jajkami czy natką pietruszki.
W sezonie sprzedają też m.in. jarmuż, szpinak i jagody, które same zebrały w lesie.
Nieraz biorę od nich czosnek. Nie mam jednak pewności czy dzień wcześniej nie kupiły go w supermarkecie i teraz nie sprzedają złotówkę drożej. To samo z jajkami. Czy umazane, z przyklejonym kurzym puchem rzeczywiście są z ich małego gospodarstwa? Nie prowadziłam śledztwa, nie mam zamiaru tego robić. Babuleńki to część klimatu falenickiego bazaru i niech tak pozostanie.
WEKI, MIÓD, OSCYPKI… A OBOK BIELIZNA
W głównej alejce łatwo potknąć się o mały stolik, na którym stoją słoiki z domowymi przetworami. Jest papryka, ogórki, grzyby…
Nieco dalej stojak z biustonoszami za 15 złotych, a za nimi oscypki. Ile mają wspólnego z tymi zakopiańskimi? Nie wiem, nie próbowałam. Sprzedawca jest tam co tydzień, ludzie od niego kupują. W takim razie oscypki chyba nie są złe. Kupuję za to miód, od razu kilka słoików. Jestem jak Kubuś Puchatek i bardzo lubię miodek.
OD WARZYW PO STAROCIE
Na falenickim bazarze można kupić przysłowiowe „mydło i powidło”, sprzedawane z ciężarówek czy nakrytych ceratą stołów. Są wędliny prosto od rzeźnika, kury na rosół z przydomowych kurników, sery domowej roboty czy pieczywo bez polepszaczy. Te produkty znikają bardzo szybko, około południa zwykle nie ma po nich śladu.
Targowisko to wielki miszmasz. Stoiska z ubraniami czy butami stoją pośród warzyw i owoców. Zupełnie tak, jak na bazarach 20 lat temu. Jest też coś dla miłośników staroci. Wśród rzeczy, sprzedawanych nieraz z pudeł, można znaleźć prawdziwe perełki. Trzeba mieć tylko trochę cierpliwości i czasu na szperanie.
Warto odwiedzić bazar w Falenicy, bo to jego ostatnie chwile. Ma tu bowiem powstać Warszawskie Centrum Lokalne. Z pewnością będzie ładniej, ale czy tak samo klimatycznie…
Oj to fakt, że bazar w Falenicy jest bardzo old school’owy. Na początku naszego mieszkania w Falenicy właśnie chodziliśmy na niego co weekend – obowiązkowy spacer w sobotę. Nie tylko po warzywa, ale też wszystkie rzeczy, które można kupić tanio. Zostawiamy tam zawsze więcej pieniędzy niż przewidujemy 😉 Ja miło wspominam zioła, które kupiłam któregoś razu od jakiejś pani. Nie dość, że przepięknie pachniały to jeszcze spakowały lepiej niż z jakiegokolwiek innego miejsca.
Polecam!
Kto wie czy targ w falenicy lub w minsku mazowiecki jest czynne w poniedziałek proszę mi napisać