Wiecie, że kiedyś, jechałam aż na Wolę, żeby je zjeść? Teraz są już na Białołęce. O czym mowa? O chińskich pierożkach gotowanych na parze w oryginalnych, bambusowych koszyczkach – parnikach.
Kolejne już miejsce z tymi pierożkami otworzyło się niedawno na Białołęce, przy ulicy Świderskiej. Lokal nie jest duży, są dwa stoliki i kilka miejsc przy oknie, ale jest czysto i przyjemnie. Pierożki można też zamawiać na wynos (możliwa jest opcja z odbiorem własnym lub z dostawą).
Chińskie pierożki i nie tylko, czyli co tu dają?
Oczywiście są tu ręcznie robione pierożki gotowane na parze (także w wersji bezglutenowej zrobione z mąki ryżowej) z przeróżnymi nadzieniami. Mogą to być m. in. warzywa, makaron sojowy i jajko; szpinak z serem; krewetki i seler naciowy; wołowina, por i marchewka; wieprzowina i grzyby shitake; indyk i grzyby mun. Są również pierogi z nadzieniem wegetariańskim (tofu z warzywami, soczewica z cukinią i marchewką, dynia z porem i grzybami mun). Dziesięć sztuk pierożków kosztuje 14 zł. Można też zamówić dodatkowe pół porcji za 7 zł. Pierogi bezglutenowe są droższe i kosztują 17,50 za osiem sztuk.
Oprócz tego jest do wyboru kilka sałatek m. in. kimchi, wakame, pikantny ogórek z czosnkiem, algi morskie (ceny wahają się od 7 do 9 zł). Można też spróbować którejś z czterech zup. Do wyboru won ton z pierożkami (11 zł), zupa pikantno- kwaśna (duża 8 zł, mała 5 zł), miso (5 zł) i ramen (8 zł). Jest również deser – kulki ryżowe podawane z sezamem, orzeszkami lub pastą z czerwonej fasoli (8 zł).
Kimchi i tofu, czyli co zjadłam
Pewnie zainteresuje Was, co zamówiłam. Na początek spróbowaliśmy pikantno-kwaśnej zupy, która niestety nie była ani trochę kwaśna oraz kimchi. Nie jestem wielka fanką takiej kapusty (ok, nie jestem fanka żadnej kapusty), ale byłam w Parniku z amatorem kimchi, który stwierdził, że niestety nie jest to najlepsza wersja tej sałatki. Smak był za mało intensywny a sama kapusta niedokiszona.
Jeśli chodzi o pierożki to wybraliśmy te z wołowiną porem i marchewką, z kurczakiem i marchewką oraz z tofu i z warzywami. Wszystkie były smaczne, ze świeżym aromatycznym nadzieniem i mięciutkim, cienkim ciastem. Bardzo mnie to ucieszyło, bo przyznam szczerze, że trochę się bałam, po tym nie najlepszym wstępie, co nas spotka i czy przypadkiem w związku z tak dużą ekspansją Parnika, nie ucierpi na tym jakość ich wyrobów, ale jest dobrze. Przynajmniej z pierożkami.
Nie zamawialiśmy deseru. Już kiedyś się na niego skusiłam (bo prawie zawsze daję się skusić na deser) i był po prostu bardzo, bardzo słodki. Ten jeden raz w zupełności mi wystarczył. Ale jeśli jesteście ciekawi chińskiego deseru, to pewnie warto spróbować. Chociaż raz 😉
Parnik, chińskie pierożki na Białołęce
Parnik to nie jest miejsce na elegancką kolację albo pogaduszki z koleżankami, ale to naprawdę świetna opcja, jeśli nie mieliście czasu ani ochoty ugotować obiadu albo, tak jak my, bardzo zgłodnieliście po spacerze nad Wisłą.
Parnik
ul. Świderska 113
Warszawa