Do Basil&Lime umówiłyśmy się z Agą z DzienDobrySrodmiescie.pl. Chciałyśmy wypróbować tę knajpę nie tylko ze względu na dobre opinie jedzenia (Basil&Lime było wyróżnione w przewodniku Gault&Millau), ale także dlatego, że miałam ze sobą półtoraroczną pannę Ł., a tam miał być porządny kącik dla dzieci.
Wchodzimy. Na dzień dobry przywitał nas bardzo mocny zapach smażeliny. Zdecydowanie warto popracować nad poprawą wentylacji w lokalu. Wystrój natomiast dość elegancki, ale nieprzekombinowany, w tonacji czerni, szarości i soczystej zieleni.
Dzień był bardzo słoneczny i z żalem przyjęłyśmy wiadomość, że kącik owszem, jest, ale w piwnicy i prowadzą do niego bardzo strome i kręte schody, więc wózek trzeba zostawić przy wejściu. No, ale dobra. Kącik był, zabawki były, poza tym, że było trochę ciemno, to piwnica była w miarę przytulna. O tak się rozgościła najmłodsza testerka:
My za to rozpoczęłyśmy studiowanie menu. Przystawki w cenie 19-29zł, zupy to koszt od 19 – 28 zł, a dania główne w cenie 32 – 40 zł. Aga zamawia tofu z makaronem i warzywami + napój. Koszt: 49 zł. Trochę sporo jak na jednodaniowy obiad dla jednej osoby. Mówi, że dobry, ale jadała lepsze. Tak wyglądało jej danie:
Ja zamawiam danie z oferty lunchowej na ten dzień: Tom Kha Gai – Zupa z mlekiem kokosowym, trawą cytrynową, liśćmi limonki kaffir, galangalem i kurczakiem oraz Pad Thai Gai – Makaron ryżowy z sosem z owoców tamaryndowca i kurczakiem. Cena za zestaw: 29 zł, czyli już dużo korzystniej.
Mnie osobiście całość bardzo smakowała. Takich dań nie gotuję na co dzień w domu, więc była to dla mnie fajna podróż kulinarna. Jak widzicie zestaw zawierał dużo dodatkowych „niespodzianek”, co było dość ciekawe. Brakowało mi tylko trochę informacji, co właściwie jem, bo menu lunchowe nie było załączone do karty, a kelner udzielał bardzo lakonicznych informacji.
Bardzo mnie na przykład ciekawiło, z czym są te trójkątne tosty w górnej przegródce. Kelner jedynie odpowiedział mi „z wieprzowiną”. Po moim dopytywaniu się o sposób jej przyrządzenia odpowiedział jedynie „smażoną”. No, doprawdy, nie takiej „wyczerpującej” odpowiedzi spodziewałam się po kelnerze pracującym w restauracji polecanej przez Gault&Millau.
Kolejnym niestety minusem było to, że na dania musiałyśmy dość długo czekać. Co ciekawe, danie Agi przyszło po około 15 minutach, a moje, mimo, że było z oferty z dnia, przyszło po kolejnych (przynajmniej) pięciu minutach. Aga czekała ze swoim daniem na mnie, aż w końcu jej wystygło. Serio to jest taki problem podać dania jednocześnie?
PODSUMOWANIE:
Jedzenie oceniam na 9/10.
Wystrój i lokal na 7/10 (minusy za słabą wentylację i kręte schody do kącika w piwnicy)
Obsługa: 5/10
Znasz? Bywasz? Podziel się koniecznie Twoimi wrażeniami!
Basil&Lime
ul. Puławska 27
http://www.basil-lime.pl/