Budowa ciągnąca się 12 lat, pracownicy z Azji, ekstremalne wspinaczki po elewacji i kilkukrotne przemienianie hotelu w twierdzę podczas pobytów Baracka Obamy. A do tego najwyżej położony bar w Polsce, fortepian w apartamencie prezydenckim i 5 tysięcy buteleczek szamponu zużywanych co miesiąc. Oto historia hotelu Marriott.
Hotel Marriott od momentu otwarcia był synonimem luksusu. Oto zachodnia sieć, otwiera w biednej, będącej u progu kapitalizmu Polsce wielki, nowocześnie urządzony hotel. Moje pierwsze wspomnienie związane z tym miejscem też troszkę ociera się o luksus. 😉 Gdy miałam kilka lat rodzice zabrali mnie na otwarcie Pewexu, który znajdował się w wieżowcu z Marriottem. Do dziś pamiętam gigantyczne kolejki i ogromny tłum ludzi. I pamiętam też malutką torebeczkę cukierków, którą kupili mi wtedy rodzice. To był pierwszy raz, gdy jadłam drażetki M&M’s. Pewnie wyobrażacie sobie, jak mi, dziecku PRL-u, smakowały te cukierki. Do dziś mam więc z tym miejscem cudowne wspomnienia. I na hasło Marriott od razu widzę czekoladowe drażetki. 😉
Hotel Marriott powstał na działce, na której przed II wojną światową stało kilka kamienic. Na zdjęciach dwie z nich:
Kamienice zostały zniszczone w czasie wojny, a w ich miejsce pojawił się pusty plac. Na zdjęciu poniżej widzicie budowę Dworca Centralnego w 1974 roku, na którym zaznaczyłam Wam miejsce, w którym 15 lat później stanie wieżowiec z hotelem. Prawie cała działka jest pusta. Stoi na niej tylko jedna kamienica, która ostała się na rogu ulicy Emilii Plater i Alej Jerozolimskich.
Budowa wieżowca rozpoczęła się w 1977 roku. Budynek miał być elementem tzw. centrum zachodniego, czyli nowoczesnej części Warszawy, zlokalizowanej na zachód od Pałacu Kultury. Pierwsze projekty zabudowy tych okolic powstały już w latach 60. i były momentami bardzo futurystyczne. W samym centrum Warszawy miały powstać hotele, kina, baseny, lodowiska, a wszystko to miało być połączone systemem kładek dla pieszych i kolejką linową! Z tych nowatorskich planów nic niestety nie wyszło. No może prawie nic, bo do realizacji przeszedł plan wybudowania dwóch 140-metrowych wieżowców, które postanowiono postawić właśnie na tej wspominanej przeze mnie pustej działce. Jeden z tych wieżowców tzw. Intraco II powstał w zaledwie trzy lata. Jego otwarcie nastąpiło w 1978 roku. Drugi wieżowiec, w którym dzisiaj mieści się hotel Marriott, zaczęto budować w 1977 roku. Początkowo projektowano go na siedzibę LOT-u. Miał się tu znajdować hotel dla coraz większej liczby zagranicznych gości przylatujących do Polski oraz terminal, z którego pasażerowie bezpośrednio jechaliby na lotnisko.
Budowa tak wysokiego i nowoczesnego wieżowca cieszyła się wielkim zainteresowaniem warszawiaków. Na zdjęciu możecie zobaczyć, jak przyglądali się jej przez specjalne otwory w ogrodzeniu.
Niestety inwestycja miała pecha. Trafiła na załamanie gospodarcze i polityczne. W 1981 roku ją wstrzymano.
Tak wyglądała budowa w 1979 roku:
A tak w 1980 roku, na kilka miesięcy przed tym, jak trzeba było ją wstrzymać:
Prace wznowiono dopiero w 1987 roku, ale już z nowymi inwestorami. Do budowy stanęły tym razem trzy firmy: polski LOT, austriacka firma budowlana ILBAU oraz amerykańska sieć hotelowa Marriott. Od pierwszych liter tych trzech firm wzięła się oficjalna nazwa wieżowca – LIM. Tym razem budowa poszła już szybko, a żeby ją jeszcze dodatkowo przyspieszyć sprowadzono nawet kilkudziesięciu pracowników z dalekiej Tajlandii. Jednym z nich był Wiroon Niamtrakoon, specjalista od kładzenia tapet, który został już w Polsce na zawsze i który do dzisiaj pracuje w hotelu. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądała praca przy wykańczaniu hotelowych wnętrz, to kliknijcie TUTAJ w kronice zobaczycie prace wykończeniowe i „meble ze Swarzędza, wykładziny z Kowar, a resztę ze świata”. 😉 (od 01:55).
Budowę skończono w 1989 roku. Wieżowiec momentalnie stał się synonimem luksusu i bogatego Zachodu, a jednocześnie zwiastował początek polskich, wolnorynkowych przemian. Marmury, fontanny, piękne wnętrza, nowoczesne biura – to wszystko można było zobaczyć we wnętrzach. A do tego hotel Marriott – pierwszy pięciogwiazdkowy hotel w Polsce. Jego otwarcie było wyjątkowo uroczyste. Nie dość, że był pierwszym tak ekskluzywnym hotelem w Polsce, to na dodatek było to 500-setne otwarcie na świecie, w ramach całej sieci Marriott. 2 października 1989 roku, w dniu uroczystego otwarcia bawiono się więc wyjątkowo hucznie. Na imprezę przyszło podobno 2 tysiące gości. Cztery razy więcej niż było zaproszonych – wyobrażacie sobie, jak tego dnia musiała wyglądać praca w hotelowej kuchni? 🙂 Jeśli już o kuchni mowa. Prowadzenie tak wielkiego hotelu w dopiero raczkującym kapitalizmie było nie lada wyzwaniem. Jednym z problemów było np. zaopatrzenie w płatki kukurydziane – rarytas, który był wtedy w zasadzie nie do zdobycia w Warszawie. Dla przeciętnego gościa z zagranicy był jednak pozycją obowiązkową w menu śniadaniowym. Płatki musiały być więc sprowadzane z Zachodu i to w ogromnej ilości.
Na wieżowiec LIM przyjęło się mówić hotel Marriott, chociaż tak naprawdę hotel zajmuje tylko połowę z 42 pięter budynku. Pierwsze dwie kondygnacje to tzw. Galeria LIM, w której znajduje się kilkadziesiąt butików, restauracje oraz kasy LOT-u. Na kolejnych piętrach aż do połowy budynku mieszczą się biura. Pokoje hotelowe zajmują piętra od 21 wzwyż. Pomiędzy częścią hotelową i biurową możecie zobaczyć ciemny pas bez okien – to część techniczna, w której schowane są wszystkie urządzenia potrzebne do obsługi wieżowca. Podobny pas znajduje się też na samej górze budynku.
Na ostatnim piętrze hotelu znajduje się apartament prezydencki, w którym nieraz spali wielcy tego świata. Najbardziej znany z nich to Barack Obama. Jeśli chcielibyście poczuć się przez chwilę choć troszeczkę jak Obama, to wystarczy, że zapłacicie 7500 zł. Tyle kosztuje jedna noc w apartamencie prezydenckim. Apartament ma 200 metrów kwadratowych, dwa piętra, wysokie, kilkumetrowe okna i widok na całą Warszawę z wysokości 40 piętra. A do tego kuchnię, jadalnię, dwie sypialnie i coś dla melomanów – fortepian w salonie. Dla tych, którzy wolą trochę oszczędzić jest też apartament wiceprezydencki za 5550 zł za noc – niewiele ustępuje temu prezydenckiemu więc może jednak ten? 😉
Zejdźmy jednak na ziemię. Dla zwykłych śmiertelników też się coś w hotelu znajdzie. Pokoje kosztują od 300 zł za noc. A jeśli chcielibyście trochę zaszaleć, to już za 400 zł możecie mieć pokój narożny. W pakiecie z pięknym panoramicznym widokiem na miasto z łóżka w sypialni, dostaniecie też podobny widok z wanny w łazience. 🙂
Dla tych, którzy chcieliby obejrzeć panoramę Warszawy mam też inne, jeszcze tańsze rozwiązanie. Na 40. piętrze biurowca znajduje się Panorama Sky Bar – najwyżej w Polsce położony bar hotelowy, w którym przy drinku można z góry podziwiać piękno Warszawy.
Hotel miał wielu sławnych gości. Oprócz Baracka Obamy nocowali w nim m.in. Bill Clinton, Michael Jackson i Luciano Pavarotti. Kilka lat temu całe wnętrze przeszło gruntowny remont. Wcześniejszy wystrój pamiętał jeszcze początki hotelu z lat 80. W ramach remontu wymieniono ponad 500 stołów, blisko 2 tys. obrazów i ponad 4 tys. lamp. Trochę się uzbierało, ale nic dziwnego, bo w hotelu znajduje się aż 523 pokoi. O wielkości hotelu świadczy też ilość zużywanych na co dzień materiałów. Co miesiąc goście hotelowi zużywają ponad 5 tysięcy buteleczek szamponu i podobną ilość rolek papieru toaletowego.
Tak hotel wygląda dzisiaj:
W holu głównym zachwyca ogromny żyrandol stworzony z tysięcy kryształów.
Budynek wystąpił w sporej liczbie polskich filmów i seriali. W zasadzie za każdym razem, gdy próbowano pokazać, że bohater ma duże pieniądze część scen była kręcona w tych wnętrzach. 😉
Sam budynek ma też jedną specjalną właściwość – przyciąga ludzi lubiących ekstremalne wyczyny, a mówiąc ściślej, bardzo ekstremalne wyczyny. Do jednego z nich doszło w 1999 roku, kiedy pewien Francuz – Alain Robert, znany z nietypowych wspinaczek, wspiął się po wieżowcu na dach budynku. Zrobił to bez pozwolenia i bez żadnych zabezpieczeń. Wspinaczka zajęła mu … 17 minut! Ja schodami pewnie wchodziłabym z pół godziny. 😉 Budynek jeszcze kilkukrotnie przyciągał takich nietypowych wspinaczy. Jedno z takich wejść możecie zobaczyć na TYM FILMIE – nie wiem, jak Wy, ale ja, mimo iż wiem, że wspinaczowi się udało, nie jestem w stanie oglądać tego filmu. Za bardzo się stresuję. 😉 Oprócz kilkukrotnej wspinaczki na dach wieżowca mieliśmy tu też pierwszy w Polsce tzw. base jump, czyli ekstremalny skok ze spadochronem. Wyczynu dokonał w 2002 roku Felix Baumgartner. Tak, tak ten sam, którego 10 lat później oglądał cały świat, gdy na żywo wykonywał skok ze stratosfery. W porównaniu ze skokiem z 38 tysięcy metrów skok ze 140 metrowego wieżowca LIM wydaje się być banalny. 😉 Podobno do wieżowca wszedł zupełnie niezauważony. Był ubrany w elegancką koszulę oraz krawat, dzięki czemu wyglądał jak gość hotelowy. Jego warszawski wyczyn możecie obejrzeć TUTAJ.
Jak widzicie, Marriott w Warszawie, mimo, że na tle hoteli przedwojennych wcale nie działa tak długo, wiele już widział. Obstawę snajperską podczas pobytów głów państw, spidermanów wspinających się po szklanej elewacji, a nawet sławnego Felixa Baumgartnera skaczącego z dachu, w czasach, gdy nie był jeszcze tak sławny. Pewnie niejedno widział też w środku, ale tego niestety możemy się już tylko domyślać. 😉
Ania L.