Dzisiaj zapraszam Was na kolejną część mikrowyprawy śladami białołęckich kapliczek i przydrożnych krzyży. Dzisiejszy wpis będzie niestety krótszy niż planowałam, ale pogoda mnie nieprzyjemnie zaskoczyła i zamiast ładnych wczesnojesiennych krajobrazów z kapliczkami, mam na zdjęciach tylko strugi deszczu. Trudno. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić dla Was tej jesieni przynajmniej jeszcze jedną część.
Krzyż przy skrzyżowaniu ulic Ołówkowej ii Bohaterów
Na początek krzyż, który stoi przy skrzyżowaniu ulic Ołówkowej i Bohaterów.
Krzyż ten kiedyś stał w lesie, niedaleko ulicy Ambaras na Białołęce Dworskiej, kiedy został przewrócony przez wiatr, został z inicjatywy mieszkańców odrestaurowany, wzmocniony i przeniesiony na nowe miejsce. Na krzyżu umieszczony jest napis BOŻE BŁOGOSŁAW NAM. Przed odnowieniem wisiała na nim również tabliczka z datą 1935. Dlaczego jest tak interesujący? Do krzyża przymocowana jest teraz szklana szkatułka, w której umieszczone są kule i odłamki, które tkwiły w drewnie i zostały z niego podczas renowacji usunięte. To ślad po przechodzącym przez Białołękę pod koniec 1944 froncie. Zniszczonych zostało wtedy wiele domów na Białołęce Dworskiej. Las, który teraz rośnie przy ulic Ambaras wtedy jeszcze nie istniał. Wyrósł dopiero po wojnie zarastając pozostałości po przedwojennych, zrujnowanych domach.
Kapliczka w lesie przy ulicy Ambaras
Niedaleko miejsca, w którym pierwotnie stał krzyż przeniesiony teraz na ulicę Ołówkową stoi ogrodzona, ceglana kapliczka. Na dachu kapliczki umieszczona jest data 1935 (czyli taka sama, jak na krzyżu). Pewnie dziwicie się, skąd wzięły się takie dwa świątki w bliskiej od siebie odległości i jeszcze w dodatku w środku lasu. Historia prowadzi nas do hrabiego Reja, który na początku XX wieku parcelował należące do niego tereny. Chciał stworzyć nowoczesne miasto-ogród ze szkołami, boiskami parkiem a nawet miasteczkiem filmowym. W kapliczce pierwotnie umieszczony był obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Przechodzący przez Białołękę w 44 roku front zniszczył obraz, który niedawno został zabrany do renowacji.
Na początku lat 80, dzięki starym parafianom kościoła w Płudach wyjaśniło się, że w miejscu, w którym stoi kapliczka planowany był kościół a akt darowizny miał być zakopany pod spodem. Sprawą zajęła się Kuria Metropolitalna Warszawska, ale okazało się, że księga wieczysta spłonęła. Kościołowi udało się jednak odzyskać działkę, dzięki której został wybudowany kościół, ale w innym miejscu, przy ul. Klasyków.
Przechadzając się po tym lesie zastanawiałam się, jak mogłoby wyglądać to miasto-ogród i dlaczego żaden współczesny deweloper nie chce nic podobnego na Białołęce zbudować. A Wy co o tym myślicie?