Jest takie miejsce w Warszawie, gdzie zamawiając lunch dostaniecie nie tylko smaczny, wegetariański obiad, ale też coś więcej. Weźmiecie udział w ważnym projekcie społecznym. Wesprzecie piękną inicjatywę i pokażecie, że Warszawa wcale nie boi się imigrantów. Co to za miejsce?
Kuchnia Konfliktu – więcej niż restauracja
To Kuchnia Konfliktu, czyli miejsce, w którym uchodźcy z różnych krajów i kultur przygotowują potrawy ze swoich rodzinnych stron. Kuchnię dwa lata temu założyli Jarmiła Rybicka, Paulina Milewska i Maciej Kuziemski. Chcieli, by pracę znaleźli w niej ludzie z Czeczenii, Syrii, Pakistanu i innych obszarów objętych wojną. Żeby stworzyć Kuchnię Konfliktu zorganizowali akcję crowdfundingową w internecie. Udało się. Na samym początku był food truck na Bulwarach Wiślanych a od tego roku Kuchnia Konfliktu działa w lokalu przy ulicy Wilczej 60. Właściciele wyszukują pracowników przez znajomych i poprzez środowiska związane z pomocą obcokrajowcom. Praca w Kuchni może okazać się świetnym początkiem nowego etapu życia w Polsce. Kuchnia Konfliktu to coś zdecydowanie więcej niż zwykły lokal gastronomiczny. Właściciele pomagają swoim pracownikom znaleźć miejsce do zamieszkania, wypełniać dokumenty i załatwiać formalności związane z pobytem w Polsce.
Miejsce, gdzie spotykają się różne światy
Sami właściciele tak mówią o swoim projekcie: należy tworzyć okazje do spotkań i lepszego zrozumienia się. Jest to istotne zarówno dla społeczności cudzoziemców, jak i dla nas samych. Kuchnia Konfliktu to przykład, że nie trzeba być biernym wobec narastającej ksenofobii i mowy nienawiści.
Co tu zjemy?
Od wtorku do piątku w menu pojawia się zestaw lunchowy, ale każdą z pozycji możemy też zamówić oddzielnie. Cena za zupę i drugie danie wynosi 25 złotych, cały zestaw z deserem kosztuje 30 złotych. My byliśmy w Kuchni w niedzielę i trafiliśmy na cytrynowy krem z ciecierzycy (12 zł), białą fasolę w pomidorach podawaną z pieczoną cukinią, perskimi tzatzikami i sałatką z pieczonych buraków i rukoli (22 zł) i firni (pudding ryżowy) z grillowanymi morelami i świeżymi malinami (12 zł). Do picia oprócz piwa i lemoniady można zamówić mrożoną herbatę marokańską (8 złotych), libański napar Zhourat (10 zł), napar imbirowy (8 złotych) albo czarną herbatę z kardamonem (8 złotych). Jedzenie było bardzo smaczne, obsługa przemiła a ilość ludzi w lokalu spora (czekaliśmy na stolik!). Mam nadzieję, że to wszystko sprawi, że jednak Kuchnia Konfliktu nie będzie musiała się zamykać, o czym donosiły jakiś czas temu warszawskie portale.
Na zakończenie dodam jeszcze, że Kuchnia Konfliktu znalazła się w finale ósmej edycji Konkursu Ekonomii Społecznej im. Jacka Kuronia na najlepsze przedsiębiorstwo społeczne roku w kategorii Nagroda Publiczności.
Kuchnia Konfliktu
ul. Wilcza 60, Warszawa