Od czasu do czasu dostaję od Was wiadomości o miejscach wartych opisania. Bardzo Wam za te sugestie dziękuję, bo choć trochę Mokotów znam, nie jestem w stanie wiedzieć o wszystkim, zwłaszcza, kiedy chodzi o nowalijki. Tak było i tym razem. O działającej zaledwie od miesiąca mini-kawiarni „Dobro&Dobro” napisały mi niezależnie dwie różne osoby oczarowane klimatem tego miejsca i dobrem bijącym od właściciela. Nie pozostało mi nic innego, jak samej się przekonać, ile w tych relacjach jest prawdy.
Dobro&Dobro zlokalizowane jest przy ul. Puławskiej 11, zaraz obok dawnej Zielonej Budki. I jedno trzeba przyznać uczciwie: jeśli spojrzymy na ten lokalik okiem urzędnika, Dobro jest mikroskopijne. Nie ma tu kanap, szezlongów, ani wielkich stołów do pracy z laptopem. Jedynym miejscem na którym można usiąść są kolorowe poduszki na parapecie. Jednak wystarczy choć na sekundę zatrzymać się przed witryną tej kafejki, a już po chwili wybiega uśmiechnięty (ale nie natarczywy) właściciel z pytaniem, czy może jakoś pomóc. Wchodzę do środka, zamawiam cappuccino i zaczynam dyskretną „odpytkę”.
Dobro&Dobro ma w swojej ofercie głównie kawę. Moje cappuccino było naprawdę pierwsza klasa. Mleko idealnie spienione, a kawa aromatyczna i delikatna zarazem. Oprócz kofeiny dostaniecie tu również kakao pomarańczowe, płatki z mlekiem, zupę w kubku (robioną na miejscu z naturalnych składników) oraz różne małe słodkości na czele z ukraińskim „Zefirem” – słodką pianką z białek.
A! Bo nie napisałam, że właściciel, pan Oleg Yarovyi, pochodzi właśnie z Kijowa, a w Polsce jest od niedawna. Niestraszna mu jednak była polska biurokracja i restrykcyjne przepisy sanepidu. Od A do Zet, uczciwie spełnił wszystkie stawiane wymogi i legalnie rozpoczął działalność prowadząc prawdopodobnie najmniejszą kawiarnię Warszawy 😉
Skąd nazwa Dobro & Dobro? Otóż kryje się za tym niezwykła filozofia sprzedawania (w dobrym tego słowa znaczeniu) dobra i prawdziwego spotkania z drugim człowiekiem. Sam Pan Oleg jest w rozmowie niezwykle szczery i bije od niego taka urzekająca autentyczność, której próżno szukać w hipsterskich lokalach przy placu Zbawiciela.
W ramach dzielenia się dobrem z drugim człowiekiem wymyślił niezwykły system fundowania kawy tym, którzy akurat nie mają na nią pieniędzy. Działa to tak: Jeśli chcesz kogoś uszczęśliwić kawą wykupujesz w Dobro-Dobro kubeczek i piszesz na nim co chcesz. Może to być dedykacja, życzenia albo po prostu Twój podpis. Oleg wiesza Twój kubeczek na specjalnym sznureczku i kolejna osoba może go wykorzystać, żeby wypić kawę bez płacenia. Innym razem może oczywiście się odwdzięczyć i opłacić następny „dobry” kubeczek.
Nie wiem, czy świadomie, czy nie, ale pan Oleg stworzył tu system, który idealnie wpisuje się w wyznawany przeze mnie biznesowy model win – win – win*. Mamy tu bowiem już nie tylko dwie zadowolone strony: sprzedawca – klient. Jest jeszcze ta trzecia osoba, która korzysta na tej umowie kupna-sprzedaży w równym stopniu – osoba obdarowana. Niby proste, ale jednocześnie genialne.
To co, sprawdzimy, czy dobro naprawdę powraca? Proponuję Wam taki eksperyment.
W czasie mojej dzisiejszej wizyty w Dobro & Dobro wykupiłam jeden kubeczek od Dzień Dobry Mokotów na darmową kawę dla Was. Jeśli planujesz wizytę w tej kawiarni – skorzystaj z kubeczka ode mnie, ale w to miejsce wykup nowy i napisz na nim co chcesz, ale dodaj koniecznie @dziendobrymokotow.pl i #podarujdobro. Za jakiś czas tam wrócę i zobaczymy, czy nasza akcja „Dobro – podaj dalej” trwa. Oczywiście może być też tak, że z kubeczka skorzysta ktoś niewtajemniczony i przerwie akcję, ale kto wie – może będzie zupełnie odwrotnie 🙂
Podsumowując, Dobro&Dobro to mini kawiarnia w której masz szansę napić się pysznej kawy lub wziąć ją na wynos, spotkać życzliwego człowieka i podzielić się dobrem z innymi.
Właścicielowi gratuluję pomysłu i życzę wszystkiego, nomen omen, DOBREGO 😉
[spider_facebook id=”1″]
Kawiarnia czynna:
pon.-piąt.: 07:00 – 20:30
sob.: 09:00 – 20:00
niedz.: 10:30 – 20:00
Ceny kaw: od 4,5zł do 10zł, inne ceny na zdjęciu poniżej. Można płacić kartą.
*Model win-win-win. Dowiedziałam się o nim od mojego blogowego mistrza – Michała Szafrańskiego z bloga jakoszczedzacpieniadze.pl. Polecam! 🙂
Ten post nie jest w żaden sposób sponsorowany przez opisaną w nim kawiarnię. Wszystko, co tu czytasz jest moją subiektywną opinią o tym miejscu.