No dobra, napiszę to już we wstępie, żeby nikt nie miał wątpliwości. Zostałam zaproszona do Teatru Nowego na próbę dla mediów i tak, jaram się 🙂 Może uznacie to za dziecinne, ale jak ktoś zaczyna blogowanie od zera tak, jak ja i w dość niedługim czasie zostaje zauważony przez większe byty, to dla mnie jest to małe święto. Zapraszam na relację z tego wydarzenia!
Co to jest próba medialna?
Próba medialna odbywa się przeważnie niedługo przed premierą spektaklu (lub filmu) i jest organizowana po to, aby przybyli na nią dziennikarze (i blogerzy :)) mogli zebrać materiały potrzebne do publikacji informacji o wydarzeniu jeszcze przed premierą. Tak też było i tym razem. W połowie maja dostałam z Teatru Nowego zaproszenie na próbę „Piotrusia Pana”, którego spektakle startują z początkiem czerwca.
W wyznaczonym dniu i o wyznacznej porze stawiłam sie na miejscu. Okazało się jednak, że artyści mają mały poślizg, więc wykorzystałam czas oczekiwania na obfotografowanie Nowego. Wprawdzie jeszcze trwały prace przy montażu okien, ale i tak Teatr zachwyca. Zwłaszcza jeśli się pomyśli, jak to wszystko wyglądało wcześniej, a przypomnę – był tu garaż i warsztat dla samochodów MPO. Spójrzcie na te przestrzenie!
Po krótkim spacerku po włościach zaproszono nas na salę widowiskową. Tak, jak już Wam kiedyś pisałam, teatr Warlikowskiego jest niezwykły pod tym względem, że zaciera granice pomiędzy publicznością, a sceną. Teraz też tak było. Na środku stała dość prosta konstrukcja imitująca wnętrze domu, a całe boki i tył były odsłonięte, nie było zasłon ani kotar. Zamiast tego – dużo przestrzeni. Bardzo mi się to podoba!
O czym dokładnie jest „Piotruś Pan” w wersji Nowego Teatru?
Dokładnie tego nie wiem, ponieważ na próbie medialnej pokazywane są jedynie dwie krótkie sceny i są one zupełnie wyrwane z kontekstu. Jest to taka próbka przedstawienia. Każda scena jest odtwarzana dwa razy – pierwszy raz dla fotografów, a drugi dla kamerzystów i dźwiękowców (żeby dźwięk pstrykającego aparatu nie nagrał się na film). Jeśli chodzi o samo przedstawienie, to tak opisują je sami twórcy:
Ta opowieść może rozpocząć się w każdym dziecięcym pokoju. Jeżeli pomyślicie, że rozpoczęła się właśnie w waszym domu, nie pomylicie się. To historia mam, które wśród pocałunków przechowywanych w szkatułkach, mają takie, których nie podarują nigdy nikomu, nawet wam. I zaciekłych piratów, których myśli uciekają i spacerują po murawie dawno minionych boisk. Ale przede wszystkim to wasza historia. Podróży do Nigdylandii.
Mieszkają tam zgubione dzieci. Takie, które wypadły z wózków albo o których istnieniu dorośli zapomnieli w natłoku codziennych obowiązków.
Dzieci nie potrzebują mapy, by tu trafić. Co innego rodzice. Oni zawsze muszą mieć wszystko uporządkowane. Zaznaczają więc zdumiewające barwy i pirackie okręty, odludne legowiska zwierząt, czarownice, statki kosmiczne, potwory i dinozaury…Nie byłaby to trudna mapa, gdyby to było już wszystko.
Ale jest jeszcze: pierwszy dzień w szkole, religia, ojcowie, nieregularne czasowniki, tort czekoladowy, wiązanie sznurowadeł, powiedz: „Chrząszcz brzmi w trzcinie.”, dziesięć złotych za to, że sam wyrwiesz sobie ząb…Reżyseria: Łukasz KosWystępują: Joanna Niemirska / Magdalena Popławska, Michał Bieliński, Piotr Polak, Piotr Trojan, Radomir Rospondek, Aleksandra Osowicz
Pierwszy fragment zaprezentowany na próbie był dość mroczny. Za pomocą folii malarskiej oraz sztucznego dymu utworzono na scenie morze w którym pływała śpiewająca syrena. Po chwili naszym oczom ukazała się również załoga wannowego statku przemierzająca wody Nigdylandii:
Na tym właściwie zakończyła się pierwsza scena. Wszyscy mieliśmy lekki niedosyt, bo dośc trudno było uchwycić twarze i wywnioskować z dialogów co się w ogóle dzieje i kto jest kim. No ale miała to być tylko próbka, a nie całe przedstawienie.
Na szczęście druga zaprezentowana scena była duuużo jaśniejsza, weselsza i w ogóle z jajem 🙂 Była to piosenka wykonywana na żywo przez bohaterów opowieści przy użyciu różnych domowych sprzętów. Najlepiej obejrzyjcie to sami. Oczywiście z dźwiękiem!
Po odegraniu obydwu fragmentów zarówno reżyser Łukasz Kos, jak i aktorzy oddali się do dyspozycji dziennikarzy. Ja tymczasem porobiłam troche zdjęć od kulis:
Czy polecam Wam „Piotrusia Pana” w Nowym Teatrze?
Szczerze mówiąc to za mało widziałam, żeby wydać jakąkolwiek opinię. Jedno wiem na pewno. Możecie liczyć na zupełnie nowe, niesztampowe potraktowanie tej popularnej bajki i żywe, namacalne spotkanie dziecka ze sztuką i teatrem. Jesli chcesz zobaczyć, jak wyglądało moje poprzednie spotkanie w Teatrem Nowym, kliknij tu.
Daty spektakli:
1 czerwca 19:00 Premiera
2, 3 czerwca 11:00
4 czerwca 12:00
5 czerwca 12:00 i 16:00
Bilety:
normalny/grupowy – 35/30 zł (bilety są tak tanie dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego)
Nowy Teatr, ul. Madalińskiego 10/16
Dla dzieci w jakim wieku jest sztuka?
Dla dzieci od 6 lat 🙂