Jakiś czas temu byłam na wycieczce z Fundacją Ave szlakiem białołęckich kapliczek i przydrożnych krzyży. Przyznam się Wam, że niczego specjalnego się po tej wycieczce nie spodziewałam, bo jakie ciekawe historie mogą się kryć za przydrożnymi krzyżami, których akurat na Białołęce jest naprawdę sporo. Okazało się, że się myliłam. Kolejny raz okazało się, że pozory mylą a mikrowyprawy i mikrozwiedzanie mogą okazać się bardzo interesujące
Na zakończenie wycieczki każdy uczestnik dostał jeszcze książkę Bartłomieja Włodkowskiego pt. „Perełki Białołęki”, która zachęciła mnie do odszukania innych kapliczek w naszej dzielnicy.
Na początek mam dla Was trzy kapliczki, za którymi kryją się ciekawe, czasem też dramatyczne historie.
Kapliczka na rozwidleniu ulic Czeremchowej i Prząśniczek
Przy rozwidleniu ulic Czeremchowej i Prząśniczje, na terenie Dąbrówki Szlacheckiej na kamiennym postumencie stoi żelazny krzyż. W oszklonej wnęce jest figura Matki Boskiej Niepokalanej a pod spodem napis : „Ofiara całej gromady 1900r.” Jest to podobno najmłodszy krzyż na terenie Dąbrówki. Kiedy go stawiano Dąbrówka była wsią rolniczą, dookoła niej stały dwory, których właściciele urządzali na terenie pobliskich pól polowania, za co płacili mieszkańcom wsi. Z tych właśnie pieniędzy postawiono krzyż, który miał chronić mieszkańców przed rozprzestrzeniającą się w tamtych czasach gruźlicą. Teren ogrodzono płotem a na rogach posadzono cztery jesiony, które podczas II Wojny Światowej kazano ściąć, by nikt nie mógł ukryć się za ich grubymi pniami podczas bitwy. Wycięto również inne pobliskie drzewa i mimo że straty wojenne na terenie Dąbrówki były bardzo duże, to żadna bomba ani pocisk nie trafiły w krzyż. Czyżby miał magiczną moc?
Kapliczka przy ul. Chudoby
Przy ulicy Chudoby wśród pól stoi urocza kapliczka Matki Boskiej z Dzieciątkiem, malowniczo położona na niewielkim wzgórzu porośniętym brzozami. Na kamiennym wysokim postumencie stoi naturalnej wielkości figura Maryji w koronie. Uniesioną lewą stopę trzyma na kuli ziemskiej, na rękach ma spoglądającego w niebo Jezusa z podniesioną do góry rączką. Do gzymsu przy cokole przymocowana jest metalowa latarenka. Jest to najstarsza przydrożna kapliczka na Białołęce. Ufundowała ją mieszkanka Paulina Piasecka „na podziękowanie oddalenia cholery” (taki napis widnieje na tylnej ścianie cokołu). W 1852, czyli w roku w którym postawiono kapliczkę, w Warszawie na skutek cholery umarło sześć tysięcy ludzi. Fundatorka rzeczywiście miała za co dziękować.
Kapliczka przy ul. Strzybnickiej
Przy ulicy Strzybnickiej stoi na oryginalnym przedwojennym postumencie, pochodząca z kościoła w Płudach, figura Matki Boskiej w przeszklonej wnęce.
Tu, gdzie teraz stoi kapliczka przed wojną było gospodarstwo księdza Tomasza Kołakowskiego, w którym mieszkała również jego krewna z dwoma córkami. Ksiądz podczas wojny zaangażowany był w działalność konspiracyjną, Każdego wieczoru w piwnicy sąsiadów, gdzie znajdował się radioodbiornik spisywał wiadomości, które tłumaczył na język polski a następnie, dzięki stworzonej przez siebie siatce łączników, rozsyłaj dalej. Niestety o działalności księdza dowiedziało się gestapo. 30 sierpnia 1944 roku zjawili się w domu księdza niemieccy żołnierze. Aresztowali ok. 30 osób (przypadkowo napotkanych mężczyzn, okolicznych mieszkańców, pracowników gospodarstwa oraz krewne księdza0. Sam ksiądz korzystając z okazji, że żołnierze pozwolili mu się przebrać, uciekł z domu przez tylne okno. Kiedy Niemcy zorientowali się, że ksiądz zniknął zagrozili, że zabiją wszystkich aresztowanych jeśli ten nie znajdzie się do wieczora.
Wieczorem hitlerowcy spalili gospodarstwo, a następnego dnia rano załadowali na ciężarówkę wszystkich aresztowanych i wywieźli w nieznanym kierunku. Ślad po nich zaginął. Rodzinom nigdy nie udało się ustalić miejsca ich pochówku.
Po wojnie ksiądz Kołakowski wrócił do Płud i podczas mszy przeprosił mieszkańców za swoją ucieczkę. Nigdy jednak nie powiedział, dlaczego uciekł. Może miał przy sobie konspiracyjne materiały, które mogły narazić znacznie większą ilość ludzi; może bał się, że nie będzie potrafił dotrzymać tajemnicy. Tego już się nie dowiemy…
A za tydzień zapraszam Was na kolejny odcinek mikrozwiedzania szlakiem białołęckich przydrożnych świątków. Znajdziecie go tutaj. Część trzecią znajdziecie tu.