Gruzy ze zniszczonej w czasie wojny Warszawy, przecięty tajny kabel telefoniczny łączący Berlin z Moskwą, największy bazar w Europie i basen na murawie. Zapraszam na opowieść o Stadionie Narodowym i o historii miejsca, w którym stoi.
Stadionowa historia tej okolicy zaczęła się w latach 50. XX wieku, kiedy na pustym i trochę podmokłym terenie, tuż przy porcie praskim postanowiono zbudować ogromny obiekt sportowy. Zanim w tym miejscu stanął stadion rosły tu trawy, a gdzieniegdzie stało kilka drewnianych domów. Na zdjęciu jeden z takich domów, który znajdował się dokładnie w tym miejscu, w którym dziś stoi Stadion Narodowy (w tle widać wieżyczki Mostu Poniatowskiego).
A tak wygląda to samo miejsce dzisiaj (w tle te same wieżyczki):
Pomysł na budowę stadionu pojawił się w czasach, gdy jak już zabierano się za nową budowę, to musiała ona mieć ogromną skalę. Dlatego, projektując stadion zbytnio się nie ograniczano. Chociaż nie planowano tu żadnej olimpiady, to stadion miał mieć rozmiary olimpijskie. Budowa miała ekspresowe tempo. Trwała tylko 11 miesięcy. Ale nie obyła się bez niespodzianek. W trakcie wykonywania wykopów robotnicy natrafili na kabel. Kabla nie było na żadnych planach i pojawił się problem z ustaleniem, co z czym łączy. Dosyć szybko okazało się, że był to dosyć ważny, a na dodatek bardzo tajny kabel telefoniczny pomiędzy Moskwą a Berlinem. 🙂 Na szczęście odnaleziony tajny kabel nie opóźnił budowy i Stadion Dziesięciolecia został otwarty na czas – 22 lipca 1955 roku.
Zastanawialiście się kiedyś o jakie dziesięciolecie chodzi w nazwie stadionu? Tak naprawdę, pełna jego nazwa brzmi „Stadion Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego”. Stadion został wybudowany jako uczczenie dziesiątej rocznicy odezwy Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, która został ogłoszona 22 lipca 1944 roku. Nazwa zobowiązuje, dlatego w kolejnych latach, każdego 22 lipca na stadionie odbywał się wielki festyn.
Konstrukcja stadionu została zbudowana na wałach usypanych z ziemi i z gruzów zwiezionych ze zniszczonej w czasie wojny Warszawy. Na tych wałach zostały postawione trybuny, które składały się z prostych, drewnianych ławek.
W teorii na tych drewnianych ławkach mieściło się 71 tysięcy osób, ale bywały i takie imprezy, podczas których na stadionie znajdowało się prawie 100 tys. widzów (oficjalny rekord to 90 tys. kibiców podczas meczu Polska-Finlandia w 1957 roku). Tak wyglądała panorama praskiego brzegu Wisły z gotowym stadionem. Zobaczcie, że mimo, że miał naprawdę sporą średnicę, to przez dosyć niewielką wysokość nie rzucał się z daleka tak bardzo w oczy.
Stadion był dosyć prosty w swojej formie i miał słabe wyposażenie technicznie. Brakowało na nim np. oświetlenia. Imprezy mogły się więc odbywać tylko w ciągu dnia. Dosyć słabo rozwiązano też rozlokowanie stadionowej infrastruktury. Dojście z boiska do szatni zajmowało około 10 minut, co trochę utrudniało odpoczynek zawodników w czasie przerw, które z reguły nie trwają dłużej niż 15 minut. W czasie meczy rozgrywanych na stadionie przerwy musiały być więc przedłużane do prawie pół godziny, tak żeby zawodnicy zdążyli chociaż dojść do i wrócić z szatni. 😉
Pierwszy mecz stadionowy odbył się w dniu otwarcia, 22 lipca 1955 roku i od razu przeszedł do historii. Nie tylko dlatego, że był pierwszy, ale również ze względu na to, kto z kim grał. Mecz został rozegrany między dwoma miastami: Warszawą i…. Stalinogrodem – czyli dzisiejszymi Katowicami, które w latach 50., chwilę po śmierci Stalina, na krótki czas zostały przemianowane na miasto jego imienia.
Przez kolejnych 30 lat na stadionie odbywały się prawie wszystkie najważniejsze, krajowe imprezy sportowe. Największe tłumy pojawiały się na lekkoatletycznych memoriałach Kusocińskiego i na finiszach kolarskiego Wyścigu Pokoju. Na tych zdjęciach widzicie, jak bardzo widzowie walczyli o każde dobre miejsce na trybunie podczas finałowego Wyścigu Pokoju w 1961 roku. 😉
A TUTAJ możecie zobaczyć jak Wyścig Pokoju wyglądał okiem kamery – uwaga relacja jest dość nietypowa. 😉
Na stadionie miały również miejsce wielkie wydarzenia kulturalno-propagandowe: dożynki, festyny „Trybuny Ludu” i obchody ważnych prl-owskich rocznic.
Na tym zdjęciu widać, jak wyglądał stadion z perspektywy miejsca, w którym pracowali filmowcy.
A jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała sfilmowana dożynkowa uroczystość, to KLIKNIJCIE TUTAJ.
Na stadionie odbyła się też msza święta odprawiana przez papieża w czasie pielgrzymki w 1983 roku. Było to ogromne wydarzenie. Uczestniczyło w nim prawie 1,5 mln osób, które szczelnie wypełniły cały stadion i błonia.
Stadion był też świadkiem tragicznych wydarzeń. To tu, w czasie uroczystych dożynek w 1968 roku, na oczach kamer i blisko 100 tysięcy osób samospalenia dokonał Ryszard Siwiec. Zrobił to w proteście przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Dziś o tym bardzo smutnym wydarzeniu przypomina tablica pamiątkowa i mała uliczka Ryszarda Siwca, która idzie wzdłuż nasypu kolejowego.
Stadion, jako obiekt sportowy funkcjonował do początku lat 80. Ostatni oficjalny mecz został rozegrany w 1983 roku. Obiekt został zamknięty i zaczął powoli niszczeć. Nikt nie chciał go remontować ani przebudowywać, bo byłoby to bardzo kosztowne. Wielka, betonowa niecka stała pusta aż do 1989 roku, kiedy cały obiekt został wydzierżawiony firmie Damis i zamieniony na ogromne targowisko „Jarmark Europa”. Rozpoczęła się era stadionowego handlu, która trwała ponad 20 lat. Gościem honorowym podczas otwarcia jarmarku była Hanka Bielicka, która o stadionie mówiła wtedy tak: KLIK TUTAJ
Na początku jarmark zajmował jedynie koronę stadionu, ale z czasem miejsce zaczęło cieszyć się ogromną popularnością i straganów oraz budek było coraz więcej i więcej. Aż zajęły cały teren wokół obiektu. Kto z Was pamięta ten labirynt alejek na błoniach stadionu? Można tam było chodzić godzinami i nawet nie dojść do samej korony. 🙂
Jarmark był największym bazarem w Europie, na zakupy przyjeżdżały tu osoby z całej Polski, kupował tu każdy warszawiak. Na stadionie można było zdobyć chyba wszystko. To zdjęcie pokazuje, jak bardzo różnorodne były mini-stoiska. W zasięgu dwóch metrów można było nabyć garnki, buty, swetry i tostery. 😉
A jeśli ktoś właśnie wyposażał swoje mieszkanie, bez problemu mógł znaleźć tutaj np. zlew.
Stadion był bardzo ciekawym miejscem. Mieszały się tu narodowości, kultury. To tutaj warszawiacy po raz pierwszy próbowali egzotycznych dań chińskich czy wietnamskich. Oprócz oficjalnego handlu, na stadionie funkcjonował też tzw. drugi obieg, w którym sprzedawano nielegalne produkty – broń, narkotyki i podrabiane produkty. Tych ostatnich było naprawdę sporo – na targowisku zarekwirowano w sumie aż 10 milionów pirackich kaset i płyt.
Stadion z roku na rok się powiększał, handel kwitł. To zdjęcie zrobiłam chyba w szczytowym momencie rozbudowy targowiska, w 2003 roku. Ten najlepszy moment wyglądał tak: 😉
Ale jednocześnie miasto zaczęło zastanawiać się nad nową funkcją dla tego miejsca. W latach 90. zaczęto myśleć o budowie nowego stadionu dla miasta. Brano pod uwagę różne miejscówki: Białołękę, Służewiec, Wawer i Wesołą oraz miejsce, w którym stał przestarzały i zniszczony Stadion Dziesięciolecia. Plany ze względu na brak funduszy pozostały tylko planami. Aż przyszedł 2007 rok i okazało się, że Polska razem z Ukrainą będzie organizowała Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Temat stadionu wrócił i na dodatek dosyć szybko trzeba było podjąć decyzję o umiejscowieniu nowego obiektu. Jednym z głównych kandydatów była niecka Stadionu Dziesięciolecia, ale miała ona kilka minusów. Przede wszystkim konieczne było wyburzenie już stojącego obiektu, co wiązało się z dodatkowymi kosztami. Po drugie stadion stanąłby w środku miasta i w czasie masowych wydarzeń tłum kibiców czy widzów mógłby powodować korkowanie się okolicy. Bano się także, że w gruzach, które zostały tu zwiezione w latach 50. znajdują się niewybuchy lub ludzkie szczątki. Specjaliści nie byli też pewni czy miejsce (czyli dawne starorzecze Wisły, z wałem usypanym z gruzów) wytrzyma ciężar nowego, ogromnego obiektu. Postanowiono więc przetestować podłoże i przeprowadzono próbne palowanie. Wypadło ono pozytywnie i miasto podjęło decyzję o budowie nowego stadionu na Pradze.
Oznaczało to, że gigantyczny jarmark musiał się stąd wyprowadzić. Przeprowadzka trwała w sumie kilka lat. Najpierw kupcy opuścili koronę stadionu, a potem stadionowe błonia. Większość z nich trafiła do nowych hal handlowych na Białołęce przy Marywilskiej i do Włoch na targowisko przy Bakalarskiej.
Ostatnie stragany miały zniknąć ze stadionu i z okolic w 2010 roku. Miały, ale nie zniknęły. Jest jedno miejsce, w którym zostały do dzisiaj. Na małej działce, która mieści się przy ul. Zamoyskiego, tuż przy wiadukcie kolejowym do dzisiaj działa małe targowisko. Bazar jest bardzo prowizoryczny, ale jakoś się trzyma. Ta prowizorka wynika z przepisów – właściciel terenu nie dostał zgody na zbudowanie prawdziwych hal z dachem więc całość opiera się na parasolach, plastikowych plandekach i rozkładanych polówkach. Gdy dzisiejszy właściciel tej działki odziedziczył ją w 2003 roku w spadku, teren był malutką częścią całego targowiska, a dokładniej jego 1/280 targowiska. Dziś, te kilkadziesiąt stoisk jest jedyną pozostałością po największym bazarze w Europie. Miasto bardzo chętnie by się ich pozbyło, ale niestety nie ma jak tego zrobić. Nie można bowiem nakazać rozbiórki budowli, która według przepisów nie jest budowlą, a sporych rozmiarów namiotem.
Wracając do nowego stadionu… Jego budowa była ogromnym przedsięwzięciem. Pracowało na niej aż 19 dźwigów. Prace trwały prawie 4 lata i skończyły się tuż przed Euro 2012. Jeśli chcecie zobaczyć, jak te cztery lata wyglądają w trzyminutowym skrócie kliknijcie TUTAJ.
Według planów stadion miał być otwarty już w wakacje w 2011 roku. Wszystko było już zaplanowane – wielki koncert, gwiazdy, fajerwerki. Niestety pojawiły się schody i to dosłowne schody, a raczej problemy z ich budową i stabilnością. Wielka impreza, gwiazdy i fajerwerki musiały zostać przełożone. Oficjalne otwarcie nastąpiło dopiero pół roku później 29 stycznia 2012 roku. Niestety w czasie budowy nie udało się wykonać wszystkich planów, których realizacja sprawiłaby, że w okolicy stadionu mielibyśmy prawdziwe sportowe miasteczko. Na błoniach nie stanęły m.in.: wielka hala sportowa, basen, aquapark, boiska treningowe oraz hotel.
Ale i tak Warszawa zyskała naprawdę fajny obiekt. Stadion jest największą tego typu budowlą w Polsce. W sumie na trybunach zmieści się ponad 58 tysięcy widzów, a przy wykorzystaniu płyty prawie 73 tysiące.
Najbardziej znanym elementem stadionu jest dach. Jest bardzo nowoczesny. Zamyka się i otwiera w około 20 minut. Ale nie to kilka lat temu uczyniło go sławnym bohaterem światowych mediów. 😉 Z dachem związane jest wydarzenie, o którym swego czasu mówiła cała Europa. I nie, nie chodzi mi tutaj o Euro 2012. Kojarzycie hasło „basen narodowy”? Tak, tak nasz stadion miał też epizod basenowy. A było to tak. W październiku 2012 roku miał odbyć się mecz Polska-Anglia. Jesień była niestety dosyć pochmurna i przez kilka dni z rzędu mocno padał deszcz. Dach był niezamknięty więc deszcz padał na murawę, co sprawiło, że boisko zamieniło się w płytki, bo płytki, ale basen. 🙂 Próby rozgrywania meczu były tak groteskowe, że trudno było na to patrzeć. Całość skończyła się odwołaniem meczu i widowiskowym ślizganiem się po murawie przez kibiców, którym udało się dostać na zalane boisko.
A oto i sprawca całego basenowego zamieszania. Tu w wersji otwartej. 😉
Tuż pod dachem znajdują się 4 gigantyczne ekrany. Jak gigantyczne? Już próbuję Wam pomóc wyobrazić sobie ich wielkość. Każdy z ekranów ma 54 m2, czyli tyle ile przeciętnej wielkości warszawskie mieszkanie. 😉
W podziemiach stadionu znajduje się wielowyznaniowa kaplica, przygotowana tak, by mogli się w niej modlić wyznawcy różnych religii – nie ma w niej żadnych symboli religinych.
Na stadionie znajduje się aż 965 toalet. Sporo, ale jeśli wyobrazimy sobie, że w czasie 15 minutowej przerwy w meczu z toalet chciałby skorzystać każda osoba z wypełnionego do ostatniego krzesełka stadionu, to nagle okazuje się, że średnio w jednej kolejce stanęłoby 60 osób. 😉
Oprócz meczy piłkarskich na stadionie odbywają się też inne imprezy sportowe: mecze siatkówki, futbolu amerykańskiego, finisze maratonów i memoriały. Zdarza się też, że na stadionie latają paralotnie. To tutaj dokonano pierwszych na świecie lotów, wykonanych pod zamkniętym dachem. Chcecie zobaczyć jak to wyglądało? Kliknijcie TUTAJ.
Na stadionie odbywają się też koncerty największych gwiazd. Grali tutaj m.in.: The Rolling Stones, Coldplay, Depeche Mode, Florence and the Machine, Metallica, Madonna, Beyonce czy Rihanna. Parę razy udało mi się być tutaj na koncercie – czasami na płycie stadionu, a czasami, na zewnątrz, pod parkanem, w opcji darmowej. Tak słuchałam m.in. ubiegłorocznego koncertu The Rolling Stones. Polecam Wam taką przyparkanową miejscówkę, jeśli bilety na koncert jakiejś gwiazdy są poza Waszym zasięgiem finansowym. Obrazu wprawdzie nie ma, ale muzyka brzmi naprawdę dobrze. 🙂
Na Stadionie Narodowym zachowało się kilka elementów pochodzących ze starego obiektu. Przede wszystkim cały nowy stadion został posadzony na zbudowanych w latach 50. wałach ziemnych. Po Stadionie Dziesięciolecia zachował się też tunel, który służył kiedyś jako wjazd na płytę boiska. Dziś ma zmienione przeznaczenie – biegną nim instalacje cieplne. Ocalały też tablice pamiątkowe, poświęcone Ryszardowi Siwcowi i olimpijczykom zamordowanym przez hitlerowców. Na koronie stadionu do dziś stoi też rzeźba „Sztafeta”, która przedstawia biegaczy w momencie przekazywania pałeczki.
A na koniec jeszcze jedna ciekawostka, za którą dziękuję pewnej Pani architekt. 🙂 Popatrzcie na poniższą wizualizację, która powstała przed budową stadionu.
A teraz spójrzcie na zdjęcie, na którym widać, w jakiej wersji stadion został zbudowany:
Widzicie jakąś różnicę? Zauważyliście, że fasada wykonana z biało-czerwonych paneli miała być wyższa. Niestety na pewnym etapie okazało się, że brakuje pieniędzy i panele zostały obniżone.
Stadion Narodowy na stałe wpisał się już w panoramę miasta. Myślę, że większość z nas nie wyobraża sobie widoku prawego brzegu Wisły bez tej biało-czerwonej sylwetki. I chociaż kilka rozwiązań na stadionie nie do końca warszawiakom pasuje (np. niewykorzystane błonia albo płot otaczający cały teren), to mamy z czego się cieszyć – z pięknego, wielozadaniowego obiektu, który bardzo zmienił tę część stolicy.
A tym, którzy chcieliby powspominać czasy handlu na stadionie, polecam film dokumentalny „Stadion czyli Jarmark Europa”, który został nakręcony w 1998 roku. Film możecie obejrzeć TUTAJ.
Ania L. (która przez połowę życia miała widok z okna na stadion i był to jej najbliższy sklep odzieżowy) 😉