Rotunda przez lata była jedną z najbardziej charakterystycznych budowli w Warszawie. Punktem orientacyjnym, w którym warszawiacy umawiali się na spotkania. Ale to też miejsce, w którym zdarzyła się jedna z największych katastrof w powojennej Warszawie. Zapraszam Was na opowieść o jednym z najbardziej znanych budynków w naszym mieście.
Rotunda stoi na skrzyżowaniu ulic, przy których od ponad 150 lat koncentruje się życie miasta. Skrzyżowanie Alej Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej nabrało ogromnego znaczenia, gdy w połowie XIX wieku tuż obok stanął dworzec warszawsko-wiedeński. Od tej pory okolica zaczęła się bardzo szybko rozwijać. Tędy przejechały pierwsze tramwaje konne, tutaj budowano eleganckie kamienice i hotele, to tutaj powstawało mnóstwo kawiarni, restauracji i sklepów tłumnie odwiedzanych przez warszawiaków.
Gdybyśmy cofnęli się o 100 lat i popatrzyli na miejsce, w którym dzisiaj stoi Rotunda zobaczylibyśmy taki widok:
Przed wojną w miejscu Rotundy stała kamienica Pinkusa Lothego, której parter zajmowała znana warszawska restauracja „Żywiec”.
Restauracja słynęła z pięknego wnętrza i malowanych na ścianach fresków.
Niestety kamienica Lothego, podobnie jak większość zabudowań stojących wzdłuż Marszałkowskiej, została zniszczona w czasie wojny. W budynkach ocalały właściwie tylko partery, które tuż po wojnie zostały prowizorycznie odnowione przez warszawiaków i zagospodarowane na punkty handlowe i usługowe. Tak powstała tzw. „parterowa Marszałkowska”, która miała być bytem chwilowym, ale przetrwała kilkanaście lat.
Na zdjęciu widzicie skrzyżowanie Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi w połowie lat 50. XX wieku. W pomarańczowym kółku, zaznaczyłam niski pawilon – fragment zachowanej kamienicy Lothego.
Mimo ogromnej popularności parterowych sklepików wiadomo było, że w którymś momencie będą musiały zniknąć. Ich koniec nastąpił na początku lat 60. XX wieku, kiedy rozpoczęto budowę tzw. „Ściany Wschodniej”. W ramach inwestycji wzdłuż Marszałkowskiej zbudowano ponad 20 różnorodnych budynków m.in.: Domy Handlowe Centrum (Wars, Sawa i Junior), Sezam, wieżowce mieszkalne i kilka nowoczesnych pawilonów. I Rotundę, która stanęła w miejscu kamienicy Lothego.
Rotunda odróżniała się od pozostałych zabudowań. Miała nietypowy, okrągły kształt, lekką konstrukcję, a jej elewacja prawie cała była wykonana ze szkła. Do tego miała dach zwieńczony charakterystycznymi zębami. To przez ten dach nazywana była przez warszawiaków „czapką generalską”.
Tak wyglądała Rotunda na początkowym etapie budowy, w 1963 roku. Zwróćcie uwagę, że na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich z Marszałkowską nie było jeszcze wtedy ronda.
A tak Rotunda wyglądała chwilę później na przełomie 1965 i 1966 roku, tuż przed zamontowaniem szklanych elewacji. Na zdjęciu możecie zobaczyć budowę Domów Towarowych Centrum. Sawa – dla Pań już stoi, A Wars – dla Panów dopiero zaczyna być budowany. 😉
A tu już gotowa Rotunda (zwróćcie uwagę na pusty plac po drugiej stronie Alej Jerozolimskich, na którym kilka lat później stanął Hotel Forum):
A tak gotowy budynek wyglądał od środka:
Chwilę po tym jak pojawiła się Rotunda, na skrzyżowaniu rozpoczęto wielką przebudowę, w wyniku której powstało rondo. Na tym zdjęciu widać jak blisko budynku podjeżdżały poprowadzone objazdem tramwaje.
Rotunda stała się jednym z najbardzej charakterystycznych warszawskich budynków. Stała się też ważnym punktem orientacyjnym i mimo swojego nietypowego kształtu dosyć szybko wpisała się w krajobraz miasta.
Budynek przetrwał tylko 13 lat. Stał tu aż do zimy w 1979 roku, kiedy wydarzyła się jedna z największych katastrof w powojennej Warszawie – wybuch nagromadzonego pod ziemią gazu. Wybuch nastąpił 15 lutego o godzinie 12.37. W budynku przebywało wtedy prawie 500 osób – 300 klientów i 170 pracowników. W wyniku wybuchu zginęło 49 osób, a ponad 120 zostało rannych. O sile wybuchu świadczyć może skala zniszczenia Rotundy, z której w zasadzie pozostała tylko metalowa konstrukcja. Zniszczone zostały też pobliskie budynki – z wieżowca Universalu i pawilonu Zodiak wypadły szyby, które poraniły znajdujące się tam osoby. Tak wyglądała Rotunda po wybuchu:
Akcja ratunkowa trwała kilka dni. Brało w niej udział około 2 tysięcy osób, które pracowały w bardzo trudnych warunkach. W Warszawie panowały wtedy duże mrozy i temperatura wynosiła momentami prawie -20 stopni. By dać jak największą szansę zasypanym osobom gruzy przeczesywano rękami, bez użycia ciężkiego sprzętu. Wszystkie warszawskie szpitale zostały postawione w stan gotowości. Moja Mama pracowała wtedy w odległym od centrum Szpitalu Bielańskim. Opowiadała, że chwilę po katastrofie, wszyscy lekarze i pielęgniarki zostali ściągnięci do pracy i że tego dnia do szpitala przywieziona została ogromna liczba rannych.
Po katastrofie przed budynkiem wmurowano tablicę pamiątkową, która znajduje się w tym miejscu do dziś.
W pierwszym momencie po wybuchu władze podejrzewały, że nastąpił on w wyniku zamachu. Ta hipoteza została dosyć szybko obalona – największe zniszczenia odkryto bowiem w podziemiach Rotundy. Już dzień po wybuchu udało się wstępnie ustalić co było jego przyczyną. W znajdującym się pod ziemią bankowym archiwum odkryto wyciek gazu. Wyciek był o tyle zastanawiający, że budynek nie był podłączony do sieci gazowej. W toku śledztwa okazało się, że tragedia wydarzyła się przez mrozy panujące w czasie panującej właśnie zimy stulecia. Pod wpływem mrozów (oraz drgań wywoływanych przez jeżdżące w okolicy pojazdy) pękł zawór gazu biegnący pod pobliskim chodnikiem. Gaz nie miał jak ulatniać się przez zmrożone warstwy gruntu. Znalazł ujście w kanałach, którymi biegły instalacje telekomunikacyjne i tędy dostał się do podziemi Rotundy. Podobno pracownicy już na kilka dni przed wybuchem skarżyli się na zapach gazu, ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. Budynek nie był podłączony do sieci gazowej. Ulatniającego się gazu nie powinno więc w nim teoretycznie być.
Już kilka dni po wybuchu Edward Gierek ogłosił, że Rotunda zostanie odbudowana. Tempo prac było ogromne. Budynek został otwarty 8 miesięcy po katastrofie, w październiku 1979 roku. Nowy projekt był bardzo podobny do poprzedniego, ale wprowadzono w nim kilka zmian. Tą najbardziej widoczną było przyciemnienie szyb. Na tym zdjęciu widzicie jak prezentowała się Rotunda w latach 80. XX wieku:
Druga wersja Rotundy przetrwała 30 lat. W pierwszej dekadzie XX wieku pojawił się pomysł jej wyburzenia i postawienia w tym miejscu zupełnie nowego budynku. Przez kilka lat trwała walka na linii właściciel Rotundy – konserwator zabytków. Do tej walki włączali się też mieszkańcy Warszawy, którzy protestowali przeciw wyburzeniu budynku, który tak bardzo wpisał się w krajobraz Warszawy. Do ostatecznego porozumienia doszło w 2017 roku. Poprzedziły je konsultacje społeczne, w ramach których przeprowadzono blisko 10 tys. ankiet. Po konsultacjach zdecydowano, że budynek można rozebrać, ale nowy projekt ma być możliwie podobny do starej Rotundy. Zdecydowano też, że powinien mieć nowe funkcje – być nie tylko placówką bankową, ale też miejskim miejscem spotkań.
Tak wyglądał budynek na początku 2017 roku tuż przed rozpoczęciem rozbiórki.
A tak rok później, gdy w lutym 2018 roku ustawiony został pierwszy element konstrukcyjny:
Nowa Rotunda miała powstać w niecałe 2 lata. Budynek miał zostać oddany na jesieni 2018 roku. Niestety inwestycja opóźnia się i póki co nie widać jej szybkiego końca. Tak Nowa Rotunda wyglądała kilka dni temu:
Nowy pawilon będzie miał trzy poziomy. Podziemie i parter zajmie bank. Pomieszczenia znajdujące się na pierwszym piętrze będą pełniły funkcję publiczną. Znajdzie się tutaj punkt informacji, galeria sztuki oraz kawiarnia.
W Nowej Rotundzie zachowany zostanie kształt i wielkość poprzedniego budynku, odtworzone zostaną również charakterystyczne zęby na dachu. Przywrócone zostaną też przeszklenia, które były zaprojektowane w oryginalnej wersji.
Oprócz samej Rotundy zmodernizowany zostanie również teren wokół niej. Powstanie nowy plac z zielonym dziedzińcem, łączącym zewnętrze z podziemiami budynku.
Rotunda nie jest jedynym okolicznym budynkiem, który się zmieni. W ramach modernizacji ściany wschodniej wyremontowany już został pobliski Zodiak (kiedyś mieściły się w nim kawiarnie i restauracje, dziś znajduje się w nim Centrum Architektury). W miejsce zburzonego Universalu powstaje nowy wieżowiec, dwukrotnie wyższy od poprzednika.
Muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na otwarcie nowej Rotundy. Jeśli zrealizowane zostaną wszystkie plany zagospodarowania jej okolic, to może się okazać, że Warszawa zyska nowy, fajnie zaplanowany plac miejski. Ciekawa też jestem jak rozwiązane zostanie wnętrze budynku – mam nadzieję, że tak jak zapowiadają inwestorzy Rotunda naprawdę stanie się nowym, miejskim miejscem spotkań.
Ania L.